Wstrząsające wieści dotarły z Brazylii, a konkretnie z Rio de Janeiro, gdzie żył Diego Braga. To były wojownik MMA, który na koncie miał 32. zawodowe pojedynki w tej dyscyplinie sportowej. Okoliczności śmierci są szokujące, a historia zaczyna się od wpisu na Instagramie.
"Przyjaciele, wczoraj rano (w poniedziałek 15 stycznia - przyp. red.) z garażu skradziono mi motocykl. Proszę, udostępnijcie i pomóżcie mi znaleźć tych złodziejów, abym mógł odzyskać motocykl" - pisał sportowiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Braga udostępnił nagranie z monitoringu. Widać, jak dwóch mężczyzn podjeżdża na skuterze, a po chwili jeden wchodzi do garażu i zabiera motocykl należący do 44-latka. Po tym poście Brazylijczyk widocznie natrafił na trop, gdzie może znajdować się jego zguba.
Wojownik MMA sam poszedł do faweli Morro do Banco. To jedna z najniebezpieczniejszych dzielnic w Rio de Janeiro, w której rządzą gangi narkotykowe. Niestety, kilka godzin później już nie żył. Policja znalazła jego ciało.
Czytaj także: Dachowała po wypadku. Legenda uratowała kobietę
Portal "Globo Esporte" ustalił, że mogło dojść do pomyłki. Gangsterzy prawdopodobnie wzięli go za żołnierza grupy paramilitarnej, która w tej dzielnicy zwalcza handel narkotykami. Wstępnie ustalono, że zabili go członkowie grupy Comando Vermelho, na której czele stoi baron Pedro Paulo Guedes.
- Rio de Janeiro to najgorsze miejsce na świecie. Władza nie ma moralnej litości, ani niczego. Robią, co chcą, jak chcą i kiedy chcą. Oby Diego nie stał się kolejną zapomnianą ofiarą. Niech spoczywa w pokoju - powiedział brat zmarłego sportowca Leonardo Lustosa.
Tragiczna śmierć Diego Bragi odbiła się głośnym echem na całym świecie. To weteran MMA, który w klatce stoczył 32 zawodowe pojedynki (23 zwycięstwa, 8 porażek, 1 remis). W jego ślady poszedł syn Gabriel Braga, który w ubiegłym roku doszedł do finału turnieju Professional Fighter League.