Sezon 2013/14 był ostatnim, w którym oglądaliśmy w akcji Bjoerna Einara Romoerena. Podczas sportowej kariery został jednym z najbardziej utytułowanych skoczków w historii Norwegii. W końcu był brązowym medalistą olimpijskim, trzykrotnym medalistą mistrzostw świata i czterokrotnym medalistą mistrzostw świata w lotach. A w latach 2005-2011 należał do niego rekord świata w długości skoku.
Pięć lat później Romoeren ponownie przystąpił do walki, ale znacznie bardziej skomplikowanej. Otóż ogłosił wówczas, że choruje na nowotwór złośliwy, a guz zlokalizowany był w plecach. W maju 2020 roku poinformował, że udało mu się wygrać walkę.
To pozwoliło mu na powrót do pracy w Norweskim Związku Narciarskim, jednak w 2021 zdecydował się odciąć od skoków narciarskich. Obecnie skupia się między innymi na wychowywaniu dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czerwcu 2023 roku 42-latek został ojcem po raz trzeci. Wówczas były skoczek i jego żona Martine przywitali na świecie córkę Pippi. A już wcześniej usłyszeli szokującą diagnozę. Otóż podczas ciąży u dziewczynki wykryto trisomię chromosomu 21, zwanego inaczej zespołem downa. Jednak Romoeren potrzebował czasu, by poinformować o tym publicznie.
- Niczego nie ukrywaliśmy, ale zastanawialiśmy się, jak to powiedzieć. Samo otrzymanie wiadomości było lekkim szokiem. Nie wiedzieliśmy wystarczająco dużo o zespole Downa, stąd nasza reakcja. Mamy jednak takie same zmartwienia, jak w przypadku pozostałych dzieci - opowiedział były skoczek w rozmowie z norweskim portalem vg.no.
Żeby na świat przyszedł ich trzeci potomek, konieczny był zabieg in vitro. Po zabiegu w walce z rakiem Norweg stał się bezpłodny i musiał zamrozić nasienie, aby mógł mieć więcej dzieci. Jak przyznał, jego córka Pippi przyszła na świat za szóstą próbą. Była ona ostatnią, więc w przypadku niepowodzenia, małżeństwo nie starałoby się ponownie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.