"Zrujnowany nastrój z samego rana. Nienawidzę tego kraju, a zwłaszcza ludzi, którzy tu mieszkają. Jestem tu tylko dlatego, bo zamknęli lotnisko w moich rodzinnych stronach w Ukrainie" - tak o Polsce napisała Włada Nikołczenko. Powód? Frustracja przez to, że spóźniła się na samolot z Warszawy do Dubaju.
Mimo że zawodniczka szybko zrozumiała, co zrobiła i przeprosiła za swoje słowa, Ukraińska Federacja Gimnastyczna od razu wszczęła postępowanie dyscyplinarne. I nie obyło się bez kary.
Możesz sprawdzić także: Gortat zareagował na aferę z Piesiewiczem. Dwa słowa
Władze federacji w pierwszej kolejności przeprosiły Polaków. Następnie, w ciągu kilkudziesięciu godzin poinformowały, że zawodniczka została zawieszona i wyrzucona z reprezentacji Ukrainy. Tym samym gimnastyczka artystyczna nie wystąpi na igrzyskach olimpijskich 2024 w Paryżu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Decyzja musiała mocno podłamać Nikołczenko, która w ostatnich dniach ograniczyła swoją aktywność w internecie. M.in. postanowiła ustawić swój profil na Instagramie jako prywatny, ale w ostatnim czasie uległo to zmianie.
Postanowiła również dodać wideo, na którym biegnie po plaży. Szczególnie uwagę przykuwa opis, w którym padają wymowne słowa.
"Idę do celu z pełną świadomością i nową siłą. Nikt w życiu nie ma prawa Cię zatrzymać ani wykluczyć. Jeśli temu uległeś wiedz, że nie jesteś gotowy na koniec" - podpisała nagranie Ukrainka, co pokazuje, że odniosła się do decyzji władz federacji.
Możesz przeczytać również: Federacja zawiesiła kadrowicza. Powodem nagrania z byłą dziewczyną