Ostatnie metry 1. etapu Tour de Pologne zostaną zapamiętane na długo. Niestety nie ze względów czysto sportowych. Dylan Groenewegen zajechał drogę Fabio Jakobsenowi, wystawił jeszcze przy tym łokieć. Zawodnik grupy grupy Deceuninck-Quick Step z dużym impetem wpadł w barierki. W efekcie wylądował w szpitalu, gdzie lekarze walczyli o jego życie.
Kolarz przebywa w stanie śpiączki farmakologicznej, jest po operacji. Życiu nie zagraża jednak już niebezpieczeństwo. Jednak to, co się wydarzyło, spowodowało, że rozpoczęły się rozmowy na temat zabezpieczenia trasy.
Na żelaznych barierkach wisiały tylko kartonowe reklamy. Kolarze wpadający na metę po nieznacznym zjeździe, jechali nawet z prędkością 80 km/h. Czy pospinane ze sobą barierki są wystarczającym zabezpieczeniem?
Czterokrotny mistrz świata na torze Alex Rasmussen zamieścił na Twitterze wymowne wideo. Z jednej strony jest nagranie z Tour de Pologne i wypadek Fabio Jakobsena, a z drugiej Tour de France i upadek Marka Cavendisha.
Od razu widać, że barierki zachowały się w obu przypadkach zupełnie inaczej. Różnicą mogą być jednak kibice, których w Polsce zabrakło. Z powodu pandemii w okolicy mety nie było ludzi, który "trzymaliby" swoim ciężarem barierki.
"To najlepiej ilustruje różnicę między barierami Tour de Pologne a Tour de France" - napisał Rasmussen.