Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zachwyca w tej edycji siatkarskiej Ligi Mistrzów. W ćwierćfinale polski zespół sprawił niespodziankę i wyeliminowali bardzo mocne Cucine Lube Civitanova. W półfinale trafił na europejską potęgę w postaci Zenitu Kazań.
Liga Mistrzów. Niezapomniany mecz ZAKS-y
Klub z województwa opolskiego przez wielu był skazywany na pożarcie. Wszystko nawet wskazywało na to, że Rosjanie ograją ich w trzech setach. Spacerek Zenitu jednak nagle zamienił się w koszmar.
ZAKSA przegrała dwa pierwsze sety. W trzecim rywale mieli piłkę meczową przy stanie 24:22. Wtedy w kazańskiej hali zaczęły się dziać cuda, w które do teraz trudno uwierzyć. Kędzierzynianie nie tylko wybronili piłkę meczową, ale wygrali trzecią partię 29:27. To dodało im wiatru w żagle.
- Wytrzymaliśmy końcówkę trzeciego seta, graną na przewagi. Mimo tego, że było 0:2, graliśmy swoje, czyli to, do czego wszystkich przyzwyczailiśmy, czyli kędzierzyńską siatkówkę. Byliśmy cierpliwi w ataku. Przyjmowaliśmy mocne zagrywki, graliśmy mądrze w ataku, bloku i obronie. To było przełamanie dla nas, a z drugiej strony podłamaliśmy przeciwników - mówi na oficjalnej stronie polskiego klubu Kamil Semeniuk.
To właśnie Semeniuk był największym bohaterem spotkania. W Kazaniu zdobył aż 27 punktów. Przyczynił się do tego, że ZAKSA ostatecznie wygrała całe spotkanie 3:2. Polacy są o krok od finału Ligi Mistrzów.
- To było katharsis, wielka odbudowa. To coś, co będziemy wspominać latami. Będziemy dyskutować o tej przemianie, jakości. To coś ekscytującego, że z niebytu, bardzo negatywnej gry ta ekipa pokazała lwi pazur i prezentowała się coraz lepiej - mówi w WP SportoweFakty trener Ireneusz Mazur.
Wielkie emocje czekają nas w rewanżu. Przedstawiciel PlusLigi musi po prostu wygrać w Kędzierzynie-Koźlu i nieważne, w ilu setach. Jeżeli Zenit wygra 3:2, to zostanie rozegrany złoty set. Spotkanie odbędzie się w środę 24 marca o godzinie 18.