Już przed starciem Krystiana Wilczaka z Aleksandrem Mużejko było wiele złej krwi. Pomiędzy tą dwójką dochodziło do ogromnych kłótni, a nawet miały miejsce rękoczyny. Jak się okazuje, starcie w oktagonie nie wyjaśniło waśni pomiędzy tymi zawodnikami.
Zobacz także: To one skradły show na FAME MMA 11
W oktagonie lepszy okazał się "Krycha", który wygrał przez niejednogłośną decyzją sędziów. Należy jednak oddać reprezentantowi Ukrainy, że był bardzo ambitny, ponieważ mimo złamania trzech palców u stopy już w pierwszej rundzie, dał radę dotrzymać do końca pojedynku.
Niemniej, już po zakończeniu walki, Krystian Wilczak chciał się pojednać ze swoim rywalem. "Krycha" podeszedł do "Saszy" i wyciągnął do niego rękę. Aleksandr Mużejko jednak zlekceważył ten gest i w żaden sposób na niego nie odpowiedział.
Zobacz także: Szczęsna znów zachwyciła fanów
Ta reakcja ukraińskiego zawodnika i modela bardzo nie spodobała się licznie zgromadzonej publiczności na Arenie Gliwice. Świadczyła o tym głośna salwa gwizdów skierowana w jego stronę. Ten później starał się wyjaśnić sytuację podczas wywiadu po walce.
- Nie podałem mu ręki, bo obraził moją kobietę. Nawet nie przeprosił. Nazwał ją prostytutką - tłumaczył "Sasza".
Do tych oskarżeń w żaden sposób nie odniósł się Krystian Wilczak. Wydaje się jednak, że sytuacja pomiędzy tą dwójką dalej jest napięta i kibice z chęcią zobaczyliby drugą walkę, w której Aleksandr Mużejko zawalczyłby bez kontuzji.
Zobacz także: Nowa pasja Justyny Żyły