Piotr Zieliński broni barw SSC Napoli od 2016 roku. Ofensywny pomocnik postanowił poszukać nowych wyzwań i niemal pewne jest, że nie przedłuży wygasającej latem umowy, a następnie zasili szeregi Interu Mediolan
Gołym okiem można dostrzec, że w ostatnich tygodniach osłabła pozycja kadrowicza w drużynie ze Stadio Diego Armando Maradona. 29-latek coraz częściej przesiaduje na ławce rezerwowych. Dodatkowo neapolitańczycy sprowadzili dwóch pomocników: Hameda Traore i Leandera Dendonckera, przygotowując się na jego odejście.
W sprawie reprezentanta Polski klub kierowany przez Aurelio De Laurentiisa podjął dość radykalne kroki. Zieliński został skreślony z listy zawodników SSC Napoli zgłoszonych do gry w Lidze Mistrzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Historia pokazuje, że wielu zawodników kończy kontrakt, odchodzi za darmo, na koniec pojawiają się animozje, ale tego typu reperkusji nie ma. Ktoś zaraz przypomni przypadek Milika, ale pamiętajmy, że Arek chciał odejść do największego wroga Napoli, czyli Juventusu. Jak to wszystko poskładamy, to perspektywy przed Piotrem nie są różowe i będziemy musieli się z tym pogodzić - podkreśla dla "Przegląd Sportowy Onet" Marek Koźmiński.
Złe informacje dla Zielińskiego i Polski
Były reprezentant Polski uważa, że Zieliński będzie cierpiał i to samo czeka naszą kadrę. Już w chwili obecnej Piotr praktycznie w ogóle nie gra, a jeśli już pojawia się na boisku, to tylko w sytuacji, gdy po prostu musi.
Zdaniem Koźmińskiego winę za zaistniałą sytuację może ponosić nie tyle sam piłkarz, co jego menedżer.
- "La Gazetta dello Sport" przytaczała cytat De Laurentiisa, w którym stwierdził, że Piotr jest fajnym człowiekiem i z nim udałoby się dogadać, ale jest jeszcze jego menedżer, który jest pazerny. Mam takie wrażenie, że jest w tym ziarenko prawdy, a na końcu wysoką cenę zapłaci za to Piotr, a w konsekwencji także reprezentacja Polski - dodał Koźmiński w "PS Onet".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.