Larry Miller od lat zajmuje najwyższe stanowiska w branży sportowej. W latach 1999-2006 i od 2012 roku dowodzi międzynarodową marką Jordan (należącą do Nike i Michaela Jordana), natomiast w latach 2007-2012 był prezesem Portland Trail Blazers, które występuje w NBA.
Zobacz także: Gwiazdor NBA nie chce zaszczepić się przeciw COVID-19
Jak się jednak okazuje, jego życiowa historia mrozi krew w żyłach. W ekskluzywnym wywiadzie dla "Sports Illustrated" Larry Miller przyznał się do morderstwa, którego dokonał kiedy był nastolatkiem oraz do późniejszego przebywania w więzieniu.
Przeszłość w gangu
Miller wyjaśni, że dołączył do jednego z filadelfijskich gangów w wieku 13 lat. Trzy lata później jeden z jego przyjaciół został dźgnięty nożem, na skutek czego zmarł. Miller w amoku zemsty pożyczył broń, wypił butelkę alkoholu i z resztą kompanów z gangu zaczął poszukiwać sprawcy morderstwa. Ostatecznie zdecydował się zastrzelić pierwszą osobę, którą napotkał. W ten sposób zamordował 18-letniego Edwarda White'a.
Przyjaciel Michaela Jordana postanowił upublicznić te informacje po 56 latach skrywania tajemnicy. Jak sam przyznał, w ostatnim czasie powracają do niego koszmary z tego wydarzenia oraz cierpi na ostre ataki migreny. W ten sposób chciał rozliczyć się sam ze sobą.
Przykład dla innych
W obszernym wywiadzie Larry Miller przyznał, że chciałby zostać przykładem dla innych. Jego celem jest pokazanie, że da się przezwyciężyć nawet najgorszą przeszłość.
Zobacz także: Ostra awantura na stadionie
Chodzi o to, aby ludzie zrozumieli, że osoby, które wcześniej były w więzieniu, mogą do czegoś dojść. Jeden błąd nie powinien decydować o tym, jak będzie wyglądać dalsze życie - mówił Larry Miller.
Chociaż Larry Miller nigdy nie podawał do publicznej wiadomości swojej przeszłości, to przyznaje, że informował o niej swoich pracodawców. Bardzo to go stresowało, ponieważ obawiał się, iż może to wpłynąć na jego karierę zawodową. Ostatecznie jednak wszyscy podchodzili do tego ze zrozumieniem.
Wyraża głęboki żal
Prezes marki Jordan podkreśla, że gdyby mógł cofnąć czas, nigdy nie popełniłby tego błędu. Od 56 lat musi borykać się z wyrzutami sumienia i chciałby dokonać jakiegoś odkupienia. Wie jednak, iż to już nie jest możliwe.
To dla mnie bardzo trudne. Wiem, że to wszystko tak naprawdę było bez ważnego powodu. Zmagam się z tym każdego dnia - wyznał Larry Miller.
Głos w tej sprawie zabrał już jego obecny pracodawca - Nike. Firma w specjalnym oświadczeniu wspiera Larry'ego Millera. Podkreślono również, że jego historia może być drogowskazem dla wszystkich, którzy w młodości zbłądzili.
Zobacz także: Seksafera podczas meczu