W skokach narciarskich nieczęsto zdarza się sytuacja, w której dwóch zawodników dzieli pierwsze miejsce w kwalifikacjach. Tak było jednak w piątek, w Willingen. Johann Andre Forfang z Norwegii i Ryoyu Kobayashi z Japonii ex aequo zajęli pierwszą lokatę - obaj zyskując identyczną notę (129 punktów).
Możesz przeczytać także: "Jakoś mnie to nie dziwi". Szpilka rozczarowany po tej decyzji
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To co czyni tę sytuację jeszcze bardziej zaskakującą, to fakt, że osiągnęli ten sam wynik mimo znaczącej różnicy w długości skoków - Forfang wylądował na 153. metrze, podczas gdy Kobayashi na 144. metrze. W skokach ważna jest jednak nie tylko odległość, ale też punkty odejmowane lub dodawane za wiatr, czy też za belkę. Tym razem, po uwzględnieniu wszystkich czynników, okazało się, że obaj zawodnicy osiągnęli dokładnie ten sam wynik.
Sytuacja ta zaskoczyła nawet organizatorów, którzy nie byli przygotowani na takie rozstrzygnięcie. Tradycyjnie przygotowany był tylko jeden czek dla zwycięzcy kwalifikacji, dlatego Forfang i Kobayashi stanęli do pamiątkowego zdjęcia z jedną nagrodą. W rzeczywistości jednak - jak potwierdził Kacper Merk z Eurosportu - na konto obu skoczków wpłynie po trzy tysiące franków szwajcarskich. Nie muszą więc dzielić się nagrodą.
Możesz przeczytać również: Kto w końcu wygrał tę walkę? Absurd goni absurd po freakowej gali
Polacy w komplecie zakwalifikowali się do sobotniego konkursu Pucharu Świata. W komplecie, który stanął na starcie rundy, bo tam zabrakło Pawła Wąska, który w piątek został wycofany ze skoków ze względu na chorobę.
Najlepszym z Biało-Czerwonych był Aleksander Zniszczoł (16. miejsce). W Willingen odbędą się dwa konkursy indywidualne Pucharu Świata.
Możesz przeczytać także: Żona siatkarza pokazała zdjęcie z wakacji. Uwagę zwraca jeden szczegół
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.