"Don Kasjo" do niedawna był jedną z największych gwiazd Fame MMA. W grudniu ogłosił rozstanie z organizacją i dołączenie do projektu Prime Show MMA.
Na debiutanckiej gali Prime Show MMA: Zadyma postanowił uratować pojedynek Mateusza Murańskiego i został jego rywalem. Do konfrontacji przygotowywał się zaledwie dziesięć dni.
Od początku przeważał "Don Kasjo". Słynny "Król" przeważał przez sześć rund, a w trzeciej odsłonie wyraźnie zaznaczył przewagę. "Muran" padł wtedy dwukrotnie na deski, był liczony. Ostatecznie Życiński zwyciężył przez jednogłośną decyzję po czterech starciach.
Zobacz także: Wstrząsające fakty z życia Maradony. Szokujące nagranie
Zrobiłem to co miałem zrobić. Moja głowa w ogóle nie była zajętą tą walką. Wyszedłem tak sobie, o! Byłem pewien wyniku. Myślałem, że go szybciej skończę. Sędzia trochę tam długo liczył, ale chciał pewnie show dać ludziom, więc nie mam w ogóle żalu. Ale ciężko, ciężko wstawał z tych desek - powiedział w rozmowie z serwisem "mma.pl".
Whiskey i McDonald
Warto dodać, że Życiński na Fame MMA 12 "Don Kasjo" dokonał czegoś nieprawdopodobnego. Najpierw pokonał przez decyzję gwiazdę KSW, Marcina Wrzoska, a później skonfrontował się z współwłaścicielem organizacji Michałem "Boxdelem" Baronem. Oba pojedynki potrwały pełne dystansy, czyli łącznie dziewięć rund!
Tutaj - mimo krótkich przygotowań - też błysnął dobrym przygotowaniem motorycznym. Dziennikarz mma.pl zdradził też, że widział "Don Kasjo" w noc przed walką, gdy ten wracał z McDonalda. Okazuje się, że to nie wszystko! Zawodnik pił whiskey.
Z Cichym skończyłem o trzeciej w nocy. Skończyła nam się whisky to skończyliśmy, bo Cichy też powiedział, że nie umie kończyć, jak już zacznie - zaznaczył.