Fabio Fognini przygotowuje się obecnie do występu w Australian Open. Ten wielkoszlemowy turniej ma rozpocząć się 8 lutego. Włoch, choć ma już 33 lata, nie myśli jeszcze o końcu kariery.
Czytaj także: Znany siłacz zjadał gigantyczne porcje. I schudł
Nie zadaję sobie zbyt wielu pytań dotyczących mojej przyszłości. Nie obchodzi mnie już bycie w czołówce. Nie ma znaczenia, czy jestem 10., czy 50. Muszę tylko móc uczestniczyć w turniejach - powiedział w rozmowie z "La Gazzetta dello Sport".
Początkowo Włoch próbował swoich sił w piłce nożnej. Szybko jednak zrezygnował i postanowił zająć się zupełnie inną dyscypliną sportu.
Miałem 13 lat i za każdym razem, gdy opuszczałem treningi drużyny, trener nie pozwalał mi grać w meczach. Zdecydowałem się odejść z futbolu, bo chciałem być jedynym, który podejmuje decyzje i bierze za nie odpowiedzialność. W tenisie grasz sam, sam też wygrywasz i przegrywasz - przyznał.
Szokujące wyznanie. Syn nie pójdzie w ślady rodziców?
Żoną Fogniniego jest Flavia Pennetta, była tenisistka. Para ma 4-letniego syna. Włoch ma nadzieję, że potomek... nie pójdzie w jego ślady.
Wiem, ile trzeba poświęcić. Tenis to bardzo samolubny sport. Musisz być w stanie wykorzystać swoją przestrzeń, swój czas, aby trenować, rywalizować, myśleć. Mam szczęście, bo Flavia jest sportowcem, tak jak ja. Jeśli nim nie byłeś, trudno to będzie zrozumieć - zakończył.