Kiedy myślimy o nazwisku "Lewandowski" w kontekście futbolu, automatycznie przychodzi nam na myśl Robert - gwiazda FC Barcelony i reprezentacji Polski. Wielu nie wie, że przed Robertem, w lidze hiszpańskiej występował inny Lewandowski - Grzegorz.
Czytaj także: Świątek dopadła Radwańską. A to dopiero początek
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Swoje pięć minut Grzegorz Lewandowski wykorzystał w latach 90. W 1994 roku przeszedł z Wisły Kraków do hiszpańskiego CD Logrones, zostając tym samym pierwszym Lewandowskim w tej lidze. Rozdział w Hiszpanii nie był szczególnie udany dla piłkarza, który nie potrafił się tam odpowiednio zaaklimatyzować.
W jednym z wywiadów dla WP SportoweFakty, Grzegorz opowiedział anegdotę, która doskonale ilustruje, jak dużą popularnością cieszy się nazwisko "Lewandowski" w Polsce.
Na rutynową kontrolę zatrzymała mnie policja. Przyczepił się do mnie gościu, ewidentnie szukał pretekstu, by wypisać mandat. Ale spojrzał na dowód i zmienił nastawienie. - Pan Lewandowski? A Robert to rodzina? - zagaił. Myślę sobie: dobra, idę w to. To dla mnie jedyny ratunek. - Tak, tak, rodzina - odparłem.
Zobacz również: Zaskoczenie. Taka jest cena za nocleg w hotelu prezesa PZPN
Sytuacja, która mogła zakończyć się mandatem, nabrała zupełnie innego charakteru. Funkcjonariusz, zainteresowany dyskusją na temat Roberta, ostatecznie zgodził się puścić Grzegorza bez mandatu.
- Dobra, da mi pan jakiś gadżet i pana puszczę - rzucił. W bagażniku miałem nową piłkę, ale lekko uszkodzoną. Nie można jej było napompować, bo wentyl się zepsuł. Trudno, pomyślałem. Może nie zauważy - i mu ją dałem! - dodał Grzegorz.
Co ciekawe, obaj - Robert i Grzegorz - spotkali się na boisku. Stało się to w 2007 roku, kiedy Robert Lewandowski reprezentujący barwy Znicza Pruszków, stanął naprzeciw Grzegorza Lewandowskiego grającego wtedy dla ŁKS Łomży.
Zobacz też: Skandal w klubie Polaka. Poszło o... zabawkę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.