Ostatni dzień ME w lekkoatletyce dostarczył ogromnych emocji. Najpierw kapitalnie w półfinale biegu na 100 metrów przez płotki spisała się Pia Skrzyszowska. Pewnie zwyciężyła w swoim wyścigu z czasem 12,66 s i widać było, że ma w sobie jeszcze spore pokłady energii.
Finał był prawdziwym majstersztykiem w jej wykonaniu. Popisała się świetnym refleksem na starcie, a następnie uciekła rywalkom. Wywalczyła złoto i otarła się o swój rekord życiowy. Do jego wyrównania zabrakło jej 0,02 s.
Czytaj także: Lewandowski uchronił się przed dramatem. "Rany boskie!"
Czasu na świętowanie Pia Skrzyszowska nie miała praktycznie wcale. 21-latka znalazła się bowiem w składzie sztafety 4x100 metrów, która swój bieg miała nieco ponad pół godziny później. Jak przyznała sama zawodniczka, o wszystkim dowiedziała się w niedzielę i nie miała nawet okazji potrenować zmian z koleżankami, co jest niezwykle istotnym elementem biegu.
Ryzyko tym razem się jednak opłaciło. Skrzyszowska świetnie zmieniła z Anną Kiełbasińską, a dzieła dopełniły Marika Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda. Polki były drugie. - Wyszedł ten szalony plan - mówiła Skrzyszowska po powrocie do kraju.
Czytaj także: Szokujące powołanie? Czesław Michniewicz może zaskoczyć
Pia Skrzyszowska bohaterką mistrzostw Europy. Tyle spała po sukcesie
W ciągu niespełna 45 minut Skrzyszowska wywalczyła dwa medale - złoto i srebro. Cała reprezentacja Polski wróciła natomiast z Monachium z aż 14 krążkami, co jest najlepszym wynikiem od przeszło pół wieku. Jak się okazuje, nasza płotkarka nie miała zbyt wiele czasu na świętowanie.
Noc spędziłam na kontroli antydopingowej - powiedziała w poniedziałek podczas spotkania z dziennikarzami.
Przed 1:00 w nocy wróciłam do hotelu. Po drodze zajechaliśmy do McDonald's, bo to było jedyne miejsce, które było otwarte, żeby cokolwiek zjeść. Wzięłam, ale nawet nie dojadłam do końca - dodała.
W prezencie od chłopaka dostała czekoladę. Jak przyznała, marzyła o niej, bo już długo jej nie jadła, a jest... "uzależniona od słodyczy". Zwycięską tabliczkę zostawiła sobie jednak na później.
Emocje mnie ciągle trzymały, więc nie spałam. Próbowałam się zdrzemnąć, ale trzeba było już wstawać, bo o 6:00 był wyjazd na lotnisko. Świętowania nie było. Nie miałam siły. Nawet nie wiem, jak mam świętować - zakończyła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.