Galopująca inflacja, podwyżki w sklepach i restauracjach, tymczasem cennik w sejmowej stołówce od ubiegłego roku nie zmienia się. Dziennikarze "Faktu" porównali ceny obiadów w odwiedzanej przez polityków jadłodajni. Okazuje się, że zjeść tu można taniej, niż w barze mlecznym.
Upadek słynnego, krakowskiego baru mlecznego Żak stał się podstawą do dyskusji o kondycji lokali z tanimi posiłkami. Jak się okazuje, spory wpływ na ich sytuację mają absurdalne zasady rozliczania rządowych dotacji.
Paragony grozy to temat, który rozgrzewa media w sezonach urlopowych. Na to ile trzeba wydać na obiad w restauracji czy przekąski z food tracka narzekają turyści pokazując rachunki z kurortów. Okazuje się jednak, że nawet w Zakopanem znaleźć można uczciwą kuchnię w normalnych cenach. Przekonała się o tym redaktorka Onetu.
Znany i lubiany tiktoker @grubaswpk, który zajmuje się testowaniem jedzenia wybrał się do baru mlecznego we Wrocławiu (woj. dolnośląskie). Nagrał filmik, gdzie zaprezentował ceny za tamtejsze dania. Te jednak nie wszystkim przypadły do gustu. "W domu 6/7 zł wyjdzie" - komentował stanowczo pewien internauta.
Ostatnie raporty pokazują, że średnio co dziesiąta osoba w Polsce między 18 a 65 rokiem życia jest wegetarianinem, a 6 proc. Polaków to weganie. To całkiem spory rynek, nic więc dziwnego, że także wśród restauracji pojawiają się bezmięsne opcje. W Warszawie możemy zjeść w...wegetariańskim barze mlecznym. Sprawdziliśmy, ile kosztują posiłki i czy brak mięsa nie sprawia, że menu jest ubogie.
Ten mężczyzna był zachwycony kiedy otrzymał swój paragon za śniadanie. Odwiedził bowiem we Wrocławiu (woj. dolnośląskie) popularny tam bar mleczny, gdzie kupił jajecznicę z bułką. Szczegółami podzielił się na TikToku. "Najtańsze śniadanie" - rozpoczął wideo. Internauci jednak różnie to komentowali.
Lokal, w którym można się najeść za mniej niż 20 zł? Proszę bardzo! W Toruniu jest pewien bar mleczny, w którym można tanio i dobrze zjeść. Amatorzy kotleta schabowego podanego z frytkami domowej roboty wracają tu od lat. Choć Bar Panda kojarzy się z PRL-em, klientów tu nie brakuje.
Czy w nadmorskim kurorcie da się jeszcze tanio i dobrze zjeść? Sprawdziłam to na przykładzie Sopotu. Z pustym brzuchem wybrałam się do baru mlecznego nieopodal słynnej ulicy Bohaterów Monte Cassino. Oto wrażenia.
Bary mleczne wracają do łask. Polacy liczą, że chociaż tam najedzą się do syta, nie wydając dużo. Ale czy na pewno? Stoję w kolejce w barze w Gdańsku, gdy kobieta przede mną, słysząc, ile ma zapłacić, niemalże krzyczy: "Do czego to doszło!". Teraz moja kolej. Strach pomyśleć, ile mi policzą za kotleta z frytkami i surówką.
Polacy od kilku lat przywykli do "paragonów grozy", które straszą zwłaszcza w okresie wakacyjnym za sprawą wysokich cen w miejscowościach turystycznych. Bez wątpienia do tanich miast nie należy też Warszawa. Są jednak pojedyncze przypadki, które warto nagłaśniać.
Doda z pewnością mogłaby sobie pozwolić na obiad w luksusowej restauracji. Co ciekawe, pomimo tego faktu, zdecydowała się na zwykły bar mleczny w centrum Warszawy. Wszystkim podzieliła się w sieci ze swoimi fanami. Jak pisze "Fakt", zjadła tam zupę i rybę. Paragon za dania zaskoczył.
Youtuber Książulo pokazuje, że mimo panującej drożyzny i inflacji dobijającej polską gastronomię, są jeszcze na mapie miejsca, gdzie da się zjeść smacznie i naprawdę tanio. Za kilkudaniowy obiad w jednym z wrocławskich barów mlecznych influencer zapłacił niecałe 40 złotych.
Para youtuberów z kanału "Check In - Klaudia i Michał" wybrała się ostatnio do jednego z barów mlecznych w Zakopanem. Czy w stolicy Tatr da się jeszcze zjeść tanio i dobrze? Oto recenzja smakoszy.
Bar mleczny z tanimi obiadami powstaje w bazylice bydgoskiej. Na jego budowę proboszcz przeznaczył całą kaplicę, największej w mieście świątyni. "Chodzi o to, by karmić godnie tych, którzy nie ustawią się po darmowy posiłek" - tłumaczy duchowny i dodaje, że w barze mlecznym dania obiadowe będzie można kupić za symboliczne kwoty.
Warszawski bar mleczny solidaryzuje się z Ukrainą i postanowił zmienić nazwę słynnych pierogów ruskich. Od teraz, aby nie kojarzyły się one z krajem, który dokonał inwazji na Ukrainę, będą nazywać się swojskie albo ukraińskie.
Szefowa kuchni baru mlecznego "Agata" zmarła pod koniec września. Nie dożyła premiery "Kuchennych Rewolucji" poświęconego barowi, w którym pracowała przez całe życie. Jej córka skarży się na mobbing w stosunku do matki, która zarabiała 2 tys. złotych miesięcznie, a Magda Gessler zarzuca menadżerowi i właścicielowi baru złe zarządzanie — informuje "Gazeta Wyborcza".