Rosjanie zmienili doktrynę użycia broni nuklearnej. To odpowiedź na zezwolenie Ukrainie na ataki rakietami z USA na terenie agresora. Na liście potencjalnych celów jest m.in. baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie. - Zdziwiłbym się gdyby nie była na liście priorytetów - skomentował w rozmowie z "Faktem" gen. Polko.
Zmieniona doktryna jądrowa Rosji obniża deklarowany próg użycia broni nuklearnej, co ma na celu odstraszenie Zachodu od dalszego zwiększania wsparcia dla Ukrainy – ocenia w rozmowie z PAP Artur Kacprzyk, analityk ds. odstraszania nuklearnego w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Minister obrony Korei Południowej ostrzega przed potencjalną ceną, jaką Rosja zapłaci za wsparcie wojskowe w Ukrainie reżimowi Kim Dzong Una. Jego zdaniem Północna Korea ma konkretny cel — zdobyć międzykontynentalne pociski rakietowe ICBM i taktyczną broń atomową.
Podczas Rady Bezpieczeństwa Rosji Władimir Putin pogroził w stronę Zachodu użyciem broni jądrowej. "Propaganda Rosji robi się coraz bardziej tępa. (...) już na nikim nie robi wrażenia" - skomentował generał Waldemar Skrzypczak dla "Faktu".
Jak wynika z wynika z raportu opublikowanego przez Sztokholmski Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI), w obliczu licznych konfliktów zbrojnych międzynarodowe mocarstwa w coraz większym stopniu stawiają na odstraszanie nuklearne. Jednym z nich są Chiny, które zdaniem ekspertów "rozbudowują swój arsenał nuklearny szybciej niż jakikolwiek inny kraj".
Po atomowy straszak Rosja sięga od lat, choć po agresji na Ukrainę, temat ten zaczął pojawiać się znacznie częściej. Niezależny rosyjski portal informacyjny Meduza stawia pytanie, czy faktycznie grozi nam konflikt nuklearny i czy może do niego popchnąć zgoda na użycie przez Ukrainę zachodniej broni do atakowania celów na terytorium Rosji?
Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA przekazała najnowszy komunikat resortu spraw zagranicznych. "Jesteśmy zmuszeni rozważyć konieczne posunięcia na rzecz poprawy ogólnego odstraszania nuklearnego" - poinformowano w depeszy. Wojenna retoryka to nieodłączny element prężenia muskułów przez Kim Dzong Una.
Rada Bezpieczeństwa Białorusi kończy prace nad nową doktryną wojskową państwa. Uwzględniona ma być w niej broń jądrowa, która trafiła do Białorusi z Rosji. Winą obarcza się za to... Polskę.
W piątek, 8 września Korea Północna pochwaliła się swoim najnowszym okrętem podwodnym i zaznaczyła, że jest on gotowy do wystrzałów broni jądrowej. Sceptyczni wobec tych rewelacji są jednak eksperci i zadają pytania o faktyczne możliwości prezentowanej jednostki.
Dwóch senatorów USA złożyło propozycję ważnej rezolucji. Chcieliby, aby użycie przez Rosję lub Białoruś broni atomowej wobec Ukrainy było traktowane jak atak na NATO. To ważne w kontekście rozmieszczenia takiego uzbrojenia na Białorusi. Ale eksperci mają poważne wątpliwości wobec projektu.
Wypowiedzi Władimira Putina na temat przekazania głowic nuklearnych są potwierdzeniem de facto wojskowej kontroli Rosji nad Białorusią - uważają eksperci Instytutu Badań nad Wojną (ISW). Putin w piątek powiedział, że broń jądrowa na Białorusi to "przypomnienie dla Zachodu".
Wygląda na to, że Rosjanie zaczynają panikować. Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych podkreśla, że Rosjanie boją się najgorszego scenariusza, czyli porażki w wojnie. Świadczy o tym program, który wyemitowano w rosyjskiej telewizji.
Broń jądrowa, którą Rosja zamierza rozmieścić na terytorium Białorusi, będzie miała "podwójny przycisk" - twierdzi Siergiej Lebiediew, sekretarz generalny Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).
Według rosyjskiej propagandy, ani Rosja ani Białoruś nie są orędownikami nuklearnego ataku na sąsiednie kraje, w tym Polskę. - Nikomu nie grozimy, ale ostrzegamy - usłyszeliśmy w tamtejszej telewizji.
Po tym, jak Władimir Putin poinformował o planach rozmieszczenia broni jądrowej na terytorium Białorusi, prorosyjscy propagandziści przystąpili do ''pracy'', a konkretnie do odgrażania się sąsiadom, również Polsce. ''Warszawa się stopi, a Wilno zatonie'' — oznajmił Ryhor Azaronak.
Kopalnia uranu Pyongsan jest w Korei Północnej najważniejszym źródłem uranu, niezbędnego do produkcji broni jądrowej. Eksploatowana do granic możliwości stopniowo coraz bardziej się zapada. Na fotografiach widać doły o średnicach nawet 100 m. Eksperci alarmują: tam wciąż mogą pracować ludzie!
Znany jasnowidz Krzysztof Jackowski regularnie zabiera głos na temat wydarzeń w Polsce i na świecie, które mogą mieć wpływ na życie każdego z nas. Tym razem podzielił się przeczuciami zebranymi z map państw. Wlepił wzrok w kartkę papieru i wskazał dokładną lokalizację potencjalnego uderzenia bomby atomowej. Wcale nie była to Ukraina.
Dzięki udziałowi w Nuclear Sharing Polska mogłaby mieć udostępnione głowice jądrowe. Chęć dołączenia do porozumienia sugerował niedawno Andrzej Duda. Przyznał, że temat jest otwarty.