Natalia Z. z Witkowa (woj. pomorskie) miała pod wpływem szoku poporodowego udusić swoją córeczkę. Pierwotnie skazano ją na 2 lata więzienia. Babcia dziewczynki została uniewinniona od zarzutu pomocnictwa. Jednak wciąż nie wiadomo, jaki będzie finał tej sprawy - proces apelacyjny ma się zakończyć w Gdańsku 4 września. Prokuratura walczy o wyższy wyrok dla matki i ukaranie babci noworodka.
Depresja poporodowa jest schorzeniem bardzo powszechnym. Dotyka bowiem aż 10-20 proc. kobiet po porodzie. Najnowsze wyniki badań szwedzkich i islandzkich naukowców są jednak zaskakujące.
W czwartek na komisariat w Gdańsku weszła kobieta, która powiedziała, że zabiła swoją 2-miesięczną córkę. Zrobiła to najprawdopodobniej przez złą kondycję psychiczną i depresję poporodową. Kobietę przewieziono na oddział psychiatryczny, gdzie została przesłuchana. Grozi jej dożywocie.
– Potraktowano mnie jak kryminalistkę – pisze Jessica Porten na Facebooku. Mama 4-miesięcznej Kiry podczas rutynowego badania przyznała się lekarzowi, że cierpi na depresję poporodową. Zamiast udzielić jej pomocy, personel szpitala wezwał policję.
To taki rodzaj choroby, który zabija powoli i po cichu. Otoczenie często nie dostrzega, że z chorą dzieje się coś złego, a ta czuje presję, żeby wyglądać na szczęśliwą. Depresja poporodowa może być śmiertelnie niebezpieczna. Z jej powodu życie odebrała sobie Kara Kovlakas z Connecticut w USA, teraz jej siostry apelują o uświadamianie społeczeństwa, z czym musi mierzyć się po porodzie wiele mam.