Kreml przeprowadził zmiany na wyższych szczeblach rosyjskiego systemu bezpieczeństwa. Swoje stanowisko stracił m.in. minister obrony Siergiej Szojgu. Zmiany dotknęły także Nikołaja Patruszewa, który stał na czele Rady Obrony. Choć został z niej usunięty i tak pojawił się na spotkaniu operacyjnym ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa. Jego pojawienie się budzi wątpliwości.
Rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow zabrał głos w sprawie ciała Aleksieja Nawalnego. Powiedział, że trwa śledztwo w sprawie okoliczności śmierci opozycjonisty i że "wykonywane są wszelkie niezbędne czynności przewidziane przez prawo". - Kwestia przekazania zwłok zmarłego rodzinie nie leży w naszych kompetencjach - stwierdził rzecznik Putina.
Tak ma wypoczywać córka rzecznika Kremla, Dmitrija Pieskowa. Zdaniem profilu "NEXTA" Jelizawieta, o pseudonimie Liza, spędza obecnie wakacje w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie). W sieci krąży zdjęcie, jak młoda kobieta pozuje nocą na tle rozświetlonego miasta. Widać szczęście i radość na jej twarzy. Mamy tę fotografię. Sami zobaczcie.
W wywiadzie dla "The New York Times" Dimitrij Pieskow powiedział, że w Rosji podczas wyborów w 2024 roku Putin zdobędzie ponad 90 procent poparcia. Polityk po publikacji stanowczo zaprzeczył wypowiedzianym słowom.
Rzecznik prasowy Kremla wystąpił publicznie podczas maratonu edukacyjnego. W trakcie przemówienia poruszył temat Polski. Stwierdził, że Polacy są ogarnięci rusofobią i nienawidzą Rosjan.
Dmitrij Pieskow to rzecznik Kremla i prawa ręka prezydenta Wladimira Putin. I właśnie ręce, podczas jego ostatniego wystąpienia można było zauważyć elegancki zegarek. Szybko ustalono, że kosztuje fortunę.
Władze Kremla otwarcie przyznają, że ataki na infrastrukturę krytyczną kraju są ich sposobem na zmuszenie Ukrainy do negocjacji. Idąc dalej, rosyjskie władze prowadzą retorykę, według której to Wołodymyr Zełenski jest winny braku światła i ciepła odmawiając negocjacji z okupantem.
Tematem numer jeden w Rosji jest mobilizacja rezerwistów, którą Władimir Putin określił mianem "częściowej". Tysiące obywateli podjęło próbę wydostania się z kraju, inni szukają sposobu na uniknięcie służby i wysłania do Ukrainy. W końcu władze przyznały się do błędu.