Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych grozi Polsce "bolesną odpowiedzią" po decyzji o wycofaniu zgody na działanie rosyjskiego konsulatu w Poznaniu. Moskwa postrzega ten krok jako "kolejny wrogi" ze strony władz w Warszawie – poinformowała we wtorek rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa.
Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka w rozmowie z portalem Na Temat ujawnił, że Mińsk szkolił dywersantów do działań na terenie Polski i Litwy. - Przeszli szkolenie snajperskie w trudnych warunkach pogodowych. Byli przygotowywani oddzielnie, nie znali się - powiedział białoruski opozycjonista.
W Warszawie miało dojść do dywersyjnej próby podpalenia dużego obiektu. Według doniesień Radia ZET, próbę udaremniły służby, które znalazły osiem zapalników. Przedstawiciele służb nie chcą komentować sprawy. - To bardzo profesjonalne działanie ze strony funkcjonariuszy - tłumaczy nam dr Anna Grabowska-Siwiec, emerytowana major kontrwywiadu ABW.
Były szef resortu spraw wewnętrznych Litwy dr Regimantas Čiupaila odniósł się do ostatnich pożarów, z jakimi mierzyły polskie i litewskie służby. Jego zdaniem mogą być one ze sobą powiązane. Na tym nie kończy. Čiupaila stwierdził, że w najbliższym czasie należy się spodziewać kolejnych podobnych incydentów zarówno w Polsce, jak i w krajach bałtyckich.
Rosjanie od początku wojny dokonywali skutecznych akcji sabotażowych na terenie całej Europy? Potwierdzenia tej tezy poszukują obecnie służby niemal wszystkich krajów, w których dochodziło do nietypowych wydarzeń. Już teraz jednak wiadomo, że na wielu etapach śledztwa pojawiają się rosyjskie wątki.
Przed kilkoma tygodniami cała Polska żyła sprawą rosyjskiego dezertera, który przekroczył polsko-białoruską granicę. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w we wrześniu 2022 roku, kiedy to przez mierzeję przeszło czterech rosyjskich żołnierzy. Jak twierdzi jeden z analityków, takie sytuacje lubią ciszę.
W niedzielny poranek tematem numer jeden stał się ogromny pożar na warszawskiej Białołęce. Ogień objął tam kompleks handlowy Marywilska 44, w którego gaszeniu brało udział ponad 200 strażaków. W opinii posła KO Witolda Zembaczyńskiego nie można wykluczyć udziału wschodnich dywersantów.
Takiego uderzenia Rosja się nie spodziewała. Na lotnisku w Moskwie podpalono wielozadaniowy helikopter Ka-32. To pierwsza taka akcja od początku wojny. Najbardziej w tej historii zaskakuje fakt, kto stoi za podpaleniem rosyjskiego śmigłowca.
Dwie miłe kobiety poczęstowały na Krymie wódką oraz jedzeniem rosyjskich żołnierzy. Żołdacy z radością korzystali z gościny, wszak po to zajęli dekadę temu półwysep, by bratać się z ludnością i "wyzwolić go spod jarzma Kijowa". Panie nie powiedziały im jednak, że dodały do jedzenia arszeniku. Nie żyje 24 okupantów, a dziewczęta zniknęły bez śladu.
Uszkodzenie gazociągów Nord Stream i Nord Stream II prowokuje do zadawania pytań o to, co się dokładnie stało na Bałtyku. Nie można wykluczyć wersji o celowym uszkodzeniu, nie wiadomo jednak, kto mógł go dokonać. Takie działania są w zasięgu możliwości wojsk specjalnych z różnych krajów Europy. O tego rodzaju operacjach rozmawiamy z kapitanem Robertem Pawłowskim, weteranem polskiej jednostki specjalnej Formoza.
Niepokojące doniesienia z ukraińskiej stolicy. Rzecznik Gwardii Narodowej, Władimir Czerniak, zapowiedział wzmocnienie punktów obrony miasta. Będzie między innymi więcej punktów kontrolnych. Powód? Zagrożenie dywersją.
Jak informują władze Kijowa, dywersanci w stolicy Ukrainy podszywają się pod "ekipy remontowe". Oferując wymianę okien w mieszkaniach zniszczonych w wyniku ataków, sabotażyści mają wypytywać lokatorów o rozmiary poniesionych strat. Później przekazują te dane Rosjanom.
Na budynkach mieszkalnych na Ukrainie pojawiają się w ostatnim czasie niepokojące symbole. Władze ostrzegają mieszkańców i radzą usuwać wszelkie nietypowe oznaczenia. Namalowane białym lub pomarańczowym sprejem znaki mają pomagać rosyjskim okupantom w nalotach.
W poniedziałek media obiegła wiadomość, że w Kijowie najemnicy z grupy Wagnera próbują dopaść prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Ale to niejedyna grupa, która poluje na głowę ukraińskiego państwa. W stolicy Ukrainy są także funkcjonariusze specnazu z grupy "Alfa", podległej FSB.