W średniowieczu dżuma, nazywaną "czarną śmiercią", zebrała tragiczne żniwo, zabijając jedną trzecią europejskiej populacji. Najnowsze ustalenia naukowców wskazują, że epidemia z XIV wieku mogła nie być pierwszą. Okazuje się, że patogen pokazał swoją niszczycielską moc tysiące lat wcześniej.
Na USA padł blady strach po tym, jak w stanie Kolorado potwierdzono przypadek dżumy u człowieka. Władze apelują o zwracanie uwagi na objawy choroby i szybkie poszukiwanie pomocy. Tymczasem ostatnie badania rzucają nowe światło na rozprzestrzenianie się dżumy.
W Stanach Zjednoczonych potwierdzono przypadek zakażenia dżumą u człowieka. Nie ujawniono żadnych szczegółów na temat stanu pacjenta ani sposobu, w jaki zaraził się tą potencjalnie śmiertelną chorobą zakaźną. Władze zalecają ostrożność i przeprowadzą w tej sprawie dochodzenie.
Chińscy lekarze dokonali niepokojącego odkrycia. U jednego z pacjentów zdiagnozowano chorobę, która setki lat temu doprowadziła do śmierci milionów Europejczyków, a dziś prawie nie występuje. Mowa o dżumie – czy istnieje ryzyko, że zaraza się rozniesie?
Wśród wiewiórek z South Lake Tahoe w Kalifornii wykryto pałeczki dżumy. Władze zamknęły kilka obszarów miasta.
W USA w stanie Kolorado potwierdzono kilkanaście nowych przypadków dżumy u dzikich zwierząt. Zarazę roznoszą pchły. Jak dotąd nie odnotowano żadnego zarażenia człowieka, ale na początku lipca zmarła 10-letnia dziewczynka, której objawy przypominały dżumę.
Niemieccy naukowcy dokonali zaskakującego odkrycia. Na starożytnej czaszce znaleźli szczep bakterii sprzed 5 tys. lat. To właśnie on przyczynił się do wybuchu największej pandemii w historii ludzkości – czarnej śmierci.
Co najmniej 11 osób zmarło w ciągu dwóch tygodni w wyniku wybuchu dżumy w Demokratycznej Republice Konga. Ofiary "czarnej śmierci" umierają w męczarniach, wymiotują krwią.
Według przedstawicieli służby zdrowia w Kongo już 31 osób zmarło w wyniku epidemii dżumy. Łącznie w całym kraju wykryto aż 520 przypadków choroby nazywanej "czarną śmiercią".
Na świecie odnotowuje się kolejne przypadki dżumy dymieniczej. Trzyletni chłopiec zaraził się po kontakcie z gryzoniami, natomiast 25-letnia kobieta z Mongolii zauważyła u siebie objawy po tym jak zjadła świstaka. Obecnie jest hospitalizowana.
Jedna z prowincji w Chinach potwierdziła w niedzielę wcześniej podejrzewany przypadek dżumy dymieniczej. Chory to 3-letni chłopiec.
W Chinach stwierdzono dżumę u 3-letniego dziecka. W prowincji Junnan natychmiast podniesiono alarm i podjęto kroki, aby zahamować rozprzestrzenianie się "czarnej śmierci". Wstępnie ustalono, że zarazę przenoszą szczury.
Niepokojące doniesienia z Mongolii. Już trzecia osoba w ostatnim czasie zmarła w tym kraju na dżumę dymieniczą. Choroba zwana "czarną śmiercią" zabiła w średniowieczu kilkaset milionów ludzi.
W Kalifornii w USA stwierdzono przypadek dżumy. Chora osoba miała zostać ugryziona przez pchłę podczas spaceru z psem w mieście South Lake Tahoe. Pacjent, którego imienia, nazwiska ani płci nie ujawniono, powoli wraca do zdrowia w swoim domu.
Z powodu dżumy w Chinach wprowadzono trzeci poziom zagrożenia w czterostopniowej skali, natomiast w Rosji rozpoczęto masowe szczepienia. Pojawia się coraz więcej przypadków czarnej śmierci, co rodzi pytanie, czy ludzkości zagraża kolejna epidemia?
Kolejne państwo potwierdziło na swoim terytorium obecność dżumy dymieniczej. Choroba pojawiła się w rosyjskiej części gór Ałtaj. To pierwszy taki przypadek od 62 lat. Władze nie czekają na dalszy rozwój wypadków - zarządziły masowe szczepienia.
W Chinach potwierdzono zgon mężczyzny, który chorował na dżumę. Wioskę, w której mieszkał, odseparowano od reszty świata, a każdą osobę, która się z nim kontaktowała, skierowano na kwarantannę. To kolejny przypadek dżumy w Chinach.
W Chinach znów pojawiła się dżuma. Tamtejsze władze wprowadziły III poziom zagrożenia w czterostopniowej skali. Nie można m.in. polować na zwierzęta, które mogą być nosicielami bakterii wywołujących straszliwą chorobę. Czy czarna śmierć może dotrzeć do Polski?