Tysiące osób wyszły w środę na ulice Bejrutu. Policja użyła przeciwko protestującym gumowe kule i gaz łzawiący. Demonstranci domagali się przejrzystego śledztwa oraz ukarania winnych eksplozji, która dokładnie rok temu wstrząsnęła miastem, zabijając ponad 200 osób.
Libańskie Ministerstwo Zdrowia podało liczbę ofiar katastrofy z 4 sierpnia. Dane pokazują także, ilu jest rannych, którzy oprócz utraty zdrowia utracili dachy nad głową. Szkody materialne szacowane są na 15 mld dolarów.
Eksplozja w Bejrucie mogła być spowodowana "obcą ingerencją". Prezydent Michel Aoun oficjalnie dopuszcza taką możliwość. Podkreślił jednak, że dokładną przyczynę katastrofy ustalą śledczy.
Burmistrz Bejrutu nie mógł ukryć emocji w rozmowie z zagraniczną korespondentką. Rozmawiali o tragicznej w skutkach eksplozji, do której doszło we wtorek. Zginęło co najmniej 100 osób, a 4 tys. jest rannych.