Ruchy wojsk Grupy Wagnera wpływają nie tylko na nasze poczucie bezpieczeństwa, ale również ruch turystyczny. Widzą to w Kołobrzegu. Liczba zagranicznych, głównie niemieckich wczasowiczów spadła o prawie 40 procent.
"Grupa Wagnera jest nam potrzebna. Ich doświadczenie bojowe, ich możliwości to dla nas coś cennego. To jest czyste złoto" - stwierdził w rosyjskiej telewizji "ekspert wojskowy" Konstantin Siwkow. I zaproponował, by jednostkę najemników włączyć do armii, a jej dowódcę mianować generałem. Oczywiście nie miał na myśli Jewgienija Prigożyna.
Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że ruchy po białoruskiej stronie granicy są dokładnie monitorowane, a aktywność Grupy Wagnera nie umknęła uwadze polskich władz. - Ponad stu najemników przesunęło się w kierunku Przesmyku Suwalskiego - przyznał szef rządu i dodał, że musimy spodziewać się działań hybrydowych.
Grupa Wagnera stacjonuje na Białorusi. Chociaż eksperci uspokajają, że najemnicy nie stanowią zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa, to atmosfera robi się nerwowa. Podkręca ją jeszcze rosyjska propaganda, która kreśli scenariusze potencjalnych działań wagnerowców.
Problemu wagnerowców nie można demonizować i lekceważyć jednocześnie - zauważa gen. Mieczysław Bieniek. Ekspert odniósł się w rozmowie z "Super Expressem" do stacjonowania Grupy Wagnera w pobliżu granicy z Polską i ewentualnych prób ataku ze strony najemników.
Propaganda na Białorusi robi wiele, aby pokazać społeczeństwu "pozytywną" twarz wagnerowców. Najemnicy spotkali się z dziećmi, pozując do zdjęć i przybijając "piątki". Widok jest bardzo smutny, a miny dzieci nie świadczą o euforii.
Władimir Putin ciężko przeżył bunt Jewgienija Prigożyna i marsz Grupy Wagnera na Moskwę. Zdaniem dziennikarzy "The Washington Post", początek całej sytuacji po prostu go sparaliżował. Prezydent Rosji nie był w stanie podjąć żadnej decyzji, aż w końcu uciekł z Moskwy do Petersburga. Dziś mówi się, że sytuacja znów może się powtórzyć.
Władimir Putin spotkał się z Alaksandrem Łukaszenką w Petersburgu, a fachowcom nie umknęły jego drobne, z pozoru niewiele znaczące gesty. Instytut Studiów nad Wojną (ISW) opublikował ich analizę, z której wynika, że prezydent Rosji bardzo się czegoś boi. I że zagrożenie może być bliżej, niż nam się obecnie wydaje.
Wojsko Polskie pręży muskuły i odpowiada na ruchy najemników z Grupy Wagnera, którzy pojawili się na Białorusi. Jak informuje nasze dowództwo, na Podlasie ruszyły kolejne konwoje wojskowe, a w akcji jest nawet tysiąc żołnierzy. Granica wschodnia ma być szczelna i dobrze zabezpieczona.
Siergiej Czubko będzie dowodził najemnikami Grupy Wagnera na Białorusi - informuje grupa dziennikarzy śledczych "All Eyes On Wagner". To wysoki oficer PMC Wagner, weteran z Syrii, Libii oraz Mali, który odpowiadał m.in. za zbrodnie wojenne popełniane w Afryce. Ostatnio dowodził oddziałami w Republice Środkowoafrykańskiej.
Grupa Wagnera poniosła ciężkie straty na ukraińskim froncie, o czym powiedzieli wprost jej dowódcy. Zginąć miało nawet 78 tysięcy bojowników, a 40 tysięcy odniosło rany. Większość z nich to kryminaliści, których Jewgienij Prigożyn namówił rok temu do służby. Wiadomo też, ilu ma stacjonować przy polskiej granicy.
Władimir Putin wydał rozkaz likwidacji Grupy Wagnera, a w jej miejsce chce znacząco wzmocnić Gwardię Narodową, która ma być jego prywatną armią. Prezydent Rosji boi się o swoje bezpieczeństwo i buduje siły, które będą mu wierne i będą go bronić w razie kolejnego buntu wewnątrz kraju. Przy okazji na zmianach skorzystają oddziały Ramzana Kadyrowa.
Wagnerowcy mogą być zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa? Eksperci i politycy są w tej sprawie raczej zgodni. Grupa Wagnera nie zdecyduje się na atak na dużą skalę, ale możemy spodziewać się groźnych prowokacji. Tak twierdzi m.in. Bartosz Kownacki, były wiceszef MON.
Najemnicy z Grupy Wagnera w dużej liczbie zamieszkują w Krasnodarze, gdzie spędzają "wakacje" o których wspominał Jewgienij Prigożyn. Miejscowi mają ich dość: piją, zamawiają prostytutki, biją się między sobą oraz z pracownikami hoteli. Postawili się nawet siłom Gwardii Narodowej, która miała ich przywołać do porządku.
Czwarty konwój z najemnikami Grupy Wagnera dotarł we wtorek pod Osipowicze na Białorusi, gdzie ma się znajdować ich nowa siedziba. Niezależne media szacują, że transport liczył ok. 80 pojazdów, czyli nawet 200-300 bojowników Jewgienija Prigożyna. Co prywatna armia będzie robić za naszą wschodnią granicą? Rąbka tajemnicy uchylił Aleksander Łukaszenka.
Oddziały Grupy Wagnera organizują się na Białorusi. Na miejsce przybyło już ponad 700 najemników. Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusow twierdzi, że tylko część z nich będzie prowadzić ćwiczenia. Wielu zostało sprowadzonych, aby drażnić Polskę.
Czy Polska powinna obawiać się wagnerowców? Niedawno emerytowany rosyjski generał na antenie telewizji państwowej odgrażał się Polsce i mówił, że celem Grupy Wagnera ma być zajęcie przesmyku suwalskiego. Generał Roman Polko nie przejął się tymi groźbami. Ocenił, jaki byłby los wagnerowców.
Rosjanie znowu próbują wywierać presję na Polskę. Część bojowników Grupy Wagnera prowadzi przy polskiej granicy ćwiczenia z żołnierzami białoruskiej obrony terytorialnej. A rosyjskie media łakomie spoglądają w stronę Suwalszczyzny. Na prowokacje ostro odpowiada w rozmowie z o2.pl gen. Skrzypczak.