Żołnierze w jednostkach Putina byli zmuszani do publicznego poparcia działań prezydenta po nieudanym buncie sił Jewgienija Prigożyna w Rosji - pisze portal "Wot Tak". Dowódcy mieli namawiać do "obrony przed wagnerowcami".
Czy Władimir Putin ma nowy "oddział"? Na Twitterze pojawiło się nagranie kobiet i mężczyzn w starszym wieku, którzy mówią o konieczności poprawy reputacji rosyjskiego prezydenta i zaangażowaniu na jego cześć. Siła militarna "nowej armii Putina" nie będzie jednak zbyt imponująca.
Przebywający na wojnie żołnierz armii Putina omówił z żoną pucz Jewgienija Prigożyna, którego bali się wszyscy Rosjanie. Kobieta w przechwyconej rozmowie stwierdziła, że była przekonana, że "zaczęła się wojna domowa". Z kolei Rosjanin wspiera wagnerowców.
Emocje po "puczu" Jewgienija Prigożyna opadają. Trwają podsumowania i analizy. Były dowódca wojsk USA w Europie - gen. Ben Hodges, przekonuje, że Zachód musi przekalkulować ocenę polityki Putina i jego pozycji. - Zobaczyliśmy starego, przestraszonego, emerytowanego agenta KGB, który wydaje się nie mieć kontroli nad całością Rosji - podkreśla w rozmowie z portalem o2.pl. Generał mówi także, co może czekać samego Prigożyna.
Rosyjska żandarmeria zatrzymała w Syrii dowódców prywatnej Grupy Wagnera - pisze gazeta "Kommiersant". Ponadto związani z rosyjskimi władzami funkcjonariusze przeszukiwali biura wagnerowców w syryjskich miastach Deir ez-Zor, Hama i Damaszku.
Według sekretarza prasowego Pentagonu - Patricka Rydera, oddziały grupy Wagnera nadal znajdują się na terytorium Ukrainy. Ryder dodał, że Stany Zjednoczone nie wprowadziły żadnych zmian w rozmieszczeniu wojsk amerykańskich z powodu wydarzeń w Rosji.
Dziennikarz z Norwegii przeprowadził wśród mieszkańców Moskwy sondę, w której pytał o nieudany pucz wagnerowców. Opinie Rosjan są praktycznie jednoznaczne. Wszyscy popierają Władimira Putina. Niektórzy uważają nawet, że jego kompetencje trzeba... rozszerzyć.
Wysoki rangą rosyjski generał miał wiedzieć o planach buntu Jewgienija Prigożyna - twierdzą dziennikarze "New York Timesa", powołujący się na źródła w wywiadzie wojskowym USA. Czy szef Grupy Wagnera mógł liczyć na wsparcie wewnątrz rosyjskiej armii i kto miał mu pomagać? Oto jest pytanie.
Choć od buntu Grupy Wagnera minęło kilka dni, a Jewgienij Prigożyn jest już na Białorusi, Władimir Putin nadal drży o swoje bezpieczeństwo. We wtorek (27.06.2023) wezwał na Kreml siły bezpieczeństwa, którym ma dziękować za wsparcie i szybką interwencję. Zdaniem ekspertów, usilnie zabiega o ich wsparcie i bada sytuację. Czy to nie koniec zagrożenia dla władcy Rosji?
Na Białorusi rozpoczęto budowę koszar dla wagnerowców. To tu, w miejscowości Osipowicze, ma znaleźć schronienie niemal osiem tysięcy bojowników Prigożyna. Tyle że nikt nie zapytał Białorusinów, czy chcą mieć takich sąsiadów. ''Oni potrafili młotem rozbijać głowy i robić torebki z ludzkiej skóry'' — mówi w rozmowie z RMF FM Aleś Zarembiuk, szef Białoruskiego Domu w Warszawie.
Prezydent Rosji chce, żeby postrzegano go jako nieustraszonego, silnego człowieka. Wielu twierdzi jednak, że to jedynie pozory, bo tyran żyje w paranoicznym strachu. Tajemniczy rozmówca "Daily Star", którego przedstawiono jako ''jednego z rosyjskich generałów'', twierdzi, że Putin obawia się, iż znani ze swojego okrucieństwa wagnerowcy... obetną mu jądra.
Władimir Putin wygłosił w poniedziałek oświadczenie ws. próby puczu w wykonaniu Jewgienija Prigożyna i jego Grupy Wagnera. Zapowiedział ukaranie winnych, oskarżył ich o zdradę Rosji. Nie zgadza się z nim jeden z czołowych propagandystów i zapowiada, że to początek walki o władzę na Kremlu.
Władimir Putin wygłosił w poniedziałkowy wieczór orędzie i zakomunikował, co czeka członków Grupy Wagnera, którzy w sobotę chcieli przeprowadzić pucz oraz obalić władze Rosji. Zaatakował też przywódców puczu i zapowiedział, że pociągnie ich do odpowiedzialności za zdradę kraju.
Już za kilka dni bezwzględna Grupa Wagnera przestanie istnieć. Tę wiadomość przekazał sam Jewgienij Prigożyn, szef najemniczej formacji wojskowej, w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Wydarzenia z soboty i niedzieli, czyli "bunt Prigożyna" i jego marsz na Moskwę, wywołują ogrom pytań i analiz. Pojawiają się rozważania, czy osłabi to pozycję Władimira Putina, czy wprost przeciwnie - wzmocni ją? Prof. Hieronim Grala, były konsul RP w Petersburgu, mówi, że może to być początek procesu tranzycji władzy.
Podczas sobotniego puczu w Rosji żona śmiertelnie zraniła nożem swojego męża, który był członkiem Grupy Wagnera i brał udział w wojnie w Ukrainie. Kobieta wpadła w panikę, ponieważ bała się, że bojownika mogą zacząć szukać służby specjalne. Była pod wpływem alkoholu.
Chociaż bunt wagnerowców pod przewodnictwem Jewgienija Prigożyna zakończył się fiaskiem, to będzie miał długofalowe konsekwencje - tak uważają eksperci ds. Rosji i bezpieczeństwa. Niektórzy, tak jak Artur Dubiel twierdzą, że państwo to chyli się ku rozpadowi.
Dymisja Siergieja Szojgu, ministra obrony Federacji Rosyjskiej, to jedno z żądań Jewgienija Prigożyna i buntowników z Grupy Wagnera, którzy w sobotę niemal doprowadzili do wojny domowej w Rosji. Czy Władimir Putin ugnie się pod żądaniami rebeliantów i poświęci swojego zausznika? Na to wygląda.