Na jednej z ulic Zakopanego doszło do interwencji służb ratunkowych, która nie pozostała niezauważona przez mieszkańców i lokalne media. "Tygodnik Podhalański" opublikował krótki film oraz zdjęcie pokazujące leżącego przed sklepem mężczyznę, prawdopodobnie pod wpływem, co wzbudziło burzliwą dyskusję na temat problemu dostępności alkoholu na Podhalu.
Mieszkańcy jednej z dzielnic Gliwic są zbulwersowani. Tajemniczy mężczyzna pojawiał się w oknie w kominiarce i obnażał przed małoletnimi dziewczynkami. Miał również zachęcać je, aby weszły z nim do klatki schodowej. Zawiadomiono policję. Teraz po mężczyźnie nie ma śladu.
Brak zabezpieczenia rowerowego może przynieść za sobą niemiłe konsekwencje. Na szczęście w tym przypadku właścicielka szybko odzyskała swój jednoślad. W Mielcu na Podkarpaciu policja zatrzymała 62-letniego mężczyznę, który ukradł rower spod lokalnego Urzędu Pracy. Tłumaczenie złodzieja, dlaczego to zrobił, jest kuriozalne.
Gliwicka policja została wezwana do grupki młodych ludzi w parku miejskim przy ul. Chorzowskiej. Zgłaszający informowali o agresywnym zachowaniu młodych ludzi, o którym funkcjonariusze przekonali się na własnej skórze. Największą agresją miała się wykazywać 21-latka. W osłupienie wprawiało nie tylko jej zachowanie, ale i ilość promili w organizmie.
W środę 20 marca do sieci trafiło nagranie z interwencji gdyńskich policjantów ratujących tonącego 34-latka. Niemal natychmiastowo film z udziałem sierżanta Kacpra Malinowskiego i starszego posterunkowego Marcina Bryji stał się prawdziwym hitem. Policjanci biorący w nim udział szybko zostali nazwani bohaterami.
Ostatnio głośno w mediach o grupach nastolatków, które mają terroryzować klientów Galerii Posnania w stolicy Wielkopolski. Jednak tego typu sytuacje nie są odosobnione. Do sieci trafiło nagranie sprzed warszawskich Złotych Tarasów. Zachowanie uwiecznionych na nim policjantów wygląda co najmniej kontrowersyjnie.
Niecodzienne sceny w pendolino jadącym z Warszawy do Jeleniej Góry. 65-letni mężczyzna pomylił pociągi. Rozmowa z konduktorem skończyła się rękoczynami.
Coraz częściej zdarzają się sytuacje, gdy Polacy starają się nagrywać telefonem interwencję policjantów. Czy mamy do tego prawo? Czy możemy taki film udostępnić później w sieci? Co robić w sytuacji, gdy funkcjonariusz każe nam odblokować telefon? Czy mundurowy może zarekwirować urządzenie, jeśli nie dostosujemy się do jego prośby?
Pewien mężczyzna wykonywał prace porządkowe na jednej z posesji w miejscowości Kiełpin (woj. wielkopolskie). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że właścicielka posesji nie znała mężczyzny i nie prosiła go o pomoc. Finał sprawy okazał się zaskakujący.
Policjanci mszczą się na dziennikarce? Takie pytanie można sobie zadać, kiedy czyta się historię dziennikarki "Gazety Pomorskiej" oraz portalu chełmno.naszemiasto. Pani Monika Smól w maju miała zdać relację z meczu Chojniczanki z Arką Gdynia. Kiedy ruszyła do samochodu - zatrzymał ją policjant. I zaczęły się problemy.
Do sieci trafiło nagranie z zatrzymania 20-latki w Sopocie. Mundurowi usiłowali wsadzić kobietę do radiowozu. 20-latka zapierała się rękami i nogami, krzyczała i przeklinała. Na nagraniu widać jedynie fragment całej interwencji.
Policjanci utrzymują, że ich działanie nie było bezzasadne. Na filmie, który opublikowała tvbrodnica.pl widać, jak mężczyzna spada z ławki, a policjanci zaczynają go obezwładniać. Powodem interwencji miało być spożywanie alkoholu i zaśmiecanie miejsca publicznego.
''Wy*********'' — takim okrzykiem przywitał policjantów mieszkaniec Przysuchy (woj. mazowieckie). Uzbrojony w widły 46-latek zaatakował funkcjonariuszy i ranił ich psa. Policjanci musieli użyć paralizatora, żeby obezwładnić napastnika. Nagranie z interwencji obiegło sieć.
29-letni Łukasz Łągiewka zmarł po policyjnej interwencji. Jego siostra uważa, że mundurowi niepotrzebnie użyli siły i znęcali się nad chłopakiem, który miał depresję. "Zamordowali mi brata" - powiedziała na poniedziałkowej konferencji prasowej.
Kolejna śmierć po interwencji policji. Bliscy 29-letniego Łukasza Łągiewki wezwali służby, gdyż bali się, że chłopak chce targnąć się na swoje życie. Wrocławianin miał zostać brutalnie pobity przez mundurowych. Zmarł w szpitalu.
Wciąż nie ustalono przyczyny śmierci Bartka S., który zmarł podczas interwencji policji w Lubinie. Pełnomocnik rodziny 34-latka informuje, że ciało mężczyzny zostanie wywiezione z Polski, tak, by zostało przebadane przez niezależnych lekarzy. "Mamy ograniczone zaufanie do części krajowych instytucji" - tłumaczy dr Wojciech Kasprzak, pełnomocnik rodziny 34-latka w rozmowie z "Super Expressem".
Pod komisariatem w Lubinie trwają agresywne demonstracje. Rozwścieczony tłum rzuca w gmach kamieniami i cegłami, wykrzykując przy tym wulgarne hasła. Protest ma związek ze śmiercią 34-letniego Bartka, który zmarł w piątek po interwencji policji.
W Warszawie doszło w wielkanocny poniedziałek do niecodziennej interwencji. Policjanci zatrzymujący samochód, który złamał zakaz wjazdu, zobaczyli za kierownicą 9-letniego chłopca.