Wędrówka po lesie może napędzić stracha, jeśli usłyszymy dziwne dźwięki docierające do nas z leśnej gęstwiny. Takie dość przerażające odgłosy udało się zarejestrować na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych przez Lasy Państwowe.
W Lubinie (woj. dolnośląskie) zmarła w wyniku ostrego zatrucia koza sandomierska. Wszystko przez ludzi, którzy mimo apeli zoo, dokarmiali zwierzęta. Koza kilka dni temu urodziła małe, które teraz muszą walczyć o przeżycie bez matki. Urodziła młode, kilka dni potem zmarła.
Gdyby kózka nie skakała, to by w studnię nie wpadała - tak by można sparafrazować popularne powiedzenie w przypadku tego, co zdarzyło się w miejscowości Sobów (woj. świętokrzyskie). Jednak zwierzakowi, którego dotyczy ta historia, z pewnością do śmiechu nie było. Koza w studni spędziła trzy dni.
Funkcjonariusze z Oklahomy w USA otrzymali zgłoszenie o kobiecie, która potrzebowała pomocy i głośno krzyczała. Kiedy policjanci pojechali na farmę, by sprawdzić co się dzieje, mocno się zdziwili. Na miejscu zastali jedynie... kozę.
Temu wyjątkowemu uczuciu wciąż nie mogą nadziwić się inspektorzy schroniska. Pies Felix i kózka Cinammon nie odstępują się na krok i dzielą jedno posłanie, dlatego pracownicy Wake County Animal Center w Północnej Karolinie w USA postanowili za wszelką cenę nie rozdzielać przyjaciół i znaleźć dla zwierząt wspólny dom. To nasza #DziennaDawkaDobregoNewsa.
Niecodzienny incydent z udziałem kozy w Ukrainie. Zwierzę postanowiło odwiedzić placówkę medyczną zajmowaną przez rosyjskich żołnierzy. Wbiegając na teren szpitala, koza odpaliła ładunki wybuchowe podłożone przez wojskowych. Co najmniej kilku Rosjan zostało poważnie rannych.
W jednym z tureckich miast, pięć zwierząt hodowlanych uciekło pod osłoną nocy ze swojej zagrody. Za dnia przystąpiły do terroryzowania mieszkańców. Szczególnie agresywny był baran, który zaczął atakować przechodniów bez ostrzeżenia.
Obrońcy praw zwierząt pozyskali wstrząsające nagranie z hodowli kóz. Film nie pozostawia złudzeń, że zwierzęta były bite przez pracowników farmy. Na Wyspach wybuchła wielka afera.
Pod opiekę Biura Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze trafiła koza, którą właściciel uderzył w głowę siekierą. Sprawca chwalił się sąsiadom, że chce ją zgrillować. Zwierzę cudem uniknęło śmierci.
Policjanci z lubuskiej policji zatrzymali pijanego kierowcę. Podczas kontroli okazało się, że posiadający niemal 1,5 promila alkoholu w organizmie 33-latek ma dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Zdziwienie funkcjonariuszy było jeszcze większe, gdy otworzyli bagażnik. Na tyle auta znajdowała się koza.
Oto Loryn, niezwykła suczka rasy golden retriever. Odkąd jej właściciele przyprowadzili do domu kilka maleńkich koźlątek, Loryn nieustannie się nimi opiekuje. Zachowuje się, jakby nie rozumiała, że nie jest ich mamą.