Ministrowie spraw zagranicznych Estonii, Łotwy i Litwy oskarżają Rosję o utrudnianie pracy systemu nawigacji GPS w regionie Morza Bałtyckiego. W związku z tym ostrzegają przed zwiększonym zagrożeniem wypadkami lotniczymi - informuje "The Financial Times".
Ta analiza z pewnością nie może się nam podobać i musi budzić niepokój. Jak przyznał w Wilnie Dmytro Kułeba, minister spraw zagranicznych Ukrainy, "obawy państw bałtyckich, Polski czy Mołdawii przed agresją Rosji są uzasadnione". NATO szykuje się do konfliktu z Moskwą tak mocno, jak nie miało to miejsca od dekad.
Kraje bałtyckie wzmacniają obronność. Ministrowie obrony Estonii, Łotwy i Litwy podpisali porozumienie w sprawie utworzenia jednolitej strefy obronnej w pobliżu granicy z Rosją i Białorusią. Czy w tę inicjatywę powinna włączyć się także Polska?
Rosja nie rezygnuje ze swoich imperialnych zapędów. Tamtejsze elity chciałyby powrotu do granic z czasów Związku Radzieckiego. Dlatego nad byłymi republikami nadal wisi widmo włączenia ich siłą do Rosji. Władimir Sołowjow, rosyjski propagandysta, wymienił państwa, które należy "zaprosić" do takiej wspólnoty. Mówił, że wobec mieszkających tam Rosjan łamane są prawa człowieka.
Władimir Sołowjow w najnowszym filmie tłumaczy, że tłumaczy, że żołnierze Władimira Putina z łatwością rozprawiłaby się z całą Europą. Uważa, że kraje bałtyckie stoją za atakiem dronów na Moskwę i trzeba je "zlikwidować" z mapy.
Podbicie przez rosyjskie wojska Litwy, Łotwy i Estonii oraz połączenie Kaliningradu z Białorusią – taki scenariusz zaprezentowano w grudniu 2021 roku w jednym z propagandowych programów w rosyjskiej telewizji. – Dzięki temu Rosja zyskałaby kontrolę nad Morzem Bałtyckim – stwierdził zaproszony do studia "ekspert". Tymczasem Rosjanie utknęli pod Kijowem i kompletnie nie radzą sobie z ofensywą na północy Ukrainy.