Krzysztof Leski zginął z rąk człowieka, którego przygarnął pod swoje skrzydła, by mu pomóc. Oprawca pozbawił go życua w noc sylwestrową 2020 roku. W środę usłyszał wyrok za swój czyn.
"Wbrew wielu szczegółom, to nie był aż tak zły rok. Odzyskałem wiarę w sens życia będącego czymś więcej niż codzienna wegetacja" - napisał w Sylwestra Krzysztof Leski. Kilka godzin później 60-letni dziennikarz został brutalnie zamordowany.