Prokuratura wciąż czeka na wyniki badań psychiatrycznych dotyczących poczytalności 23-letniego Doriana. Mężczyzna na początku roku dokonał brutalnej napaści i gwałtu na młodej Białorusince, która po kilku dniach zmarła w szpitalu. Od wyniku wspomnianych badań zależy, co stanie się z aresztowanym mężczyzną. Grozi mu nawet dożywocie.
Minął miesiąc od śmierci 25-letniej Lizy, która została brutalnie napadnięta i zgwałcona w centrum Warszawy. Prokuratura wciąż nie zmieniła zabójcy 23-letniemu Dorianowi S. zarzutów. Dlaczego?
- Powiedziała, że mnie kocha i że wróci późno. Miała wtedy z koleżanką "kobiecy dzień" - mówi Daniel, partner zamordowanej Lizy w wywiadzie z "Gazetą Wyborczą". Mężczyzna wspomina dzień, w którym dowiedział się o zbrodni. Wspomina również ich pierwsze spotkanie.
Tłum ludzi, białe kwiaty, złote lampiony i kobiety w białych kostiumach, niosące białą trumnę – tak pożegnano 25-letnią Lizę, której życie zostało brutalnie przerwane. Odwiedziliśmy Cmentarz Północny w Warszawie tuż po smutnej ceremonii. Zobaczyliśmy skromny grób, tonący w morzu białych kwiatów i portret, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
Ta tragedia poruszyła tysiące serc. 23-letni mieszkaniec stolicy Dorian S. napadł, dusił i zgwałcił 25-letnią Białorusinkę. Dziewczyna zmarła w szpitalu. W czwartek 14 marca 2024 roku Liza spocznie na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Uroczystość będzie miała nietypowy charakter. Znamy szczegóły.
25-letnia Liza najpierw była duszona, potem brutalnie zgwałcona, a w konsekwencji zmarła w szpitalu. Cierpienia Białorusinki nikt nie zauważył. W tym tygodniu odbędzie się jej pogrzeb. Pojawiła się prośba do żałobników.
Ta tragedia nie mieści się w głowie. W nocy z 24 na 25 lutego br. w Warszawie 25-letnia Białorusinka Liza została bestialsko zgwałcona i podduszona przez 23-letniego mieszkańca stolicy, Doriana S. Kobieta zmarła w szpitalu. Teraz okazuje się, że sprawca brutalnego napadu wciąż nie ma jeszcze swego obrońcy.
W piątek odbyła się sekcja zwłok brutalnie zamordowanej Białorusinki. Według ustaleń mediów jej wyniki zostaną podane w kolejnym tygodniu. Wtedy również najprawdopodobniej zostaną zaostrzone zarzuty wobec domniemanego sprawcy zbrodni - Doriana S.
Dorian S. brutalnie zgwałcił Lizę w centrum Warszawy. 25-letnia Białorusinka zmarła po kilku dniach. Co wiadomo o 23-latku? "Gazeta Wyborcza" dotarła do znajomych oprawcy. Głos w sprawie zabrał także jego ojciec.
Zabójstwo 25-letniej Lizy wstrząsnęło całą Polską. Podejrzanym o gwałt i morderstwo jest 23-letni Dorian S., który przebywa w areszcie. Zbrodnia wywołała lawinę negatywnych komentarzy. Uderza się w nich nie tylko w samego podejrzanego, ale także jego najbliższych. Być może właśnie to skłoniło jego biologicznego ojca do zabrania głosu w sprawie.
Nie milkną echa po brutalnej napaści i gwałcie w centrum Warszawy. Głos zabrał prezydent Rafał Trzaskowski. Włodarz stolicy zapewnia, że miasto stawia na bezpieczeństwo. Dodał, że jest poruszony tym, co się stało.
Pod koniec lutego doszło do brutalnego gwałtu w samym centrum Warszawy. Kilka dni po ataku, 25-letnia Liza zmarła w szpitalu. Teraz głos zabrał ojciec sprawcy, czyli Doriana S. Zapewnia, że nie zostawi dziecka. Przyznaje jednak, że chciałby cofnąć czas.
Zmarła 25-letnia Liza z Białorusi, która w nocy z 24 na 25 lutego została bestialsko zgwałcona w Warszawie. Sprawcą okazał się 23-letni mieszkaniec stolicy - Dorian S. Teraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi wydało komunikat w tej sprawie.
W piątek 1 marca zmarła 25-letnia Liza, napadnięta w centrum Warszawy. Kobieta trafiła do szpitala w stanie krytycznym, gdzie lekarze walczyli o jej życie, ale okazali się bezradni. U Białorusinki doszło do śmierci mózgu. Czy Lizę można było uratować? Dr Bartosz Fiałek wskazuje, że kluczowe znaczenie miał czas.
Tak ma wypoczywać córka rzecznika Kremla, Dmitrija Pieskowa. Zdaniem profilu "NEXTA" Jelizawieta, o pseudonimie Liza, spędza obecnie wakacje w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie). W sieci krąży zdjęcie, jak młoda kobieta pozuje nocą na tle rozświetlonego miasta. Widać szczęście i radość na jej twarzy. Mamy tę fotografię. Sami zobaczcie.