Żołnierze armii Ukrainy chwalą amerykańskie czołgi M1A2 Abrams za precyzyjność, stabilizację i płynność. Czołgi mają jednak jedną, dosyć wyraźną wadę.
Na autostradzie A2 w poniedziałek rozpoczęła się przebudowa mostów w okolicy Wrześni oraz Słupcy. "Planowana przebudowa pozwoli na dostosowanie nośności i parametrów konstrukcyjno-geometrycznych obiektów" - informuje zarządca drogi. Ponoć chodzi o to, by mogły nią bezpiecznie przejechać transporty z czołgami Abrams.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z niemieckiej autostrady, na którym można dostrzec czołgi M1A2 "Abrams" zmierzające w kierunku Polski. Niedawno rząd podpisał umowę z USA na dostawę 250 maszyn tego typu.
Jak już informowaliśmy, Departament Stanu wydał zgodę na sprzedaż Polsce czołgów Abrams. Nad Wisłę ma trafić 250 niezwykle nowoczesnych maszyn M1A2 w wersji SEPv3. To najnowocześniejszy "wypust" Abramsów. Jednak jest jeden haczyk: kupujemy do nich - przynajmniej na początku - starą amunicję.
To potwierdzone. Polska kupi 250 nowoczesnych czołgów Abrams. Długo nie było pewne, czy transakcja dojdzie do skutku, ale w piątkowy poranek minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował na Twitterze, że Departament Stanu USA wydał zgodę na sprzedaż uzbrojenia.
Decyzja ministra obrony Mariusza Błaszczaka o zakupie czołgów Abrams budzi wiele wątpliwości ekspertów. Najważniejsze dotyczą wydatków na remonty i eksploatację maszyn. Olbrzymie koszty zakupu, szacowane na 23 mld zł każą zadać pytania, co zyska polski przemysł zbrojeniowy i jak utrzymanie sprawności nowoczesnych maszyn uda się polskim wojskowym.
Minister obrony Mariusz Błaszczak potwierdził to, o czym nieoficjalnie mówiło się w środowisku wojskowych od co najmniej miesiąca: Polska kupi amerykańskie czołgi M1A2 Abrams. Choć może to być skok technologiczny dla polskiej armii, to były dowódca generalny gen. Mirosław Różański przestrzega przed zbytnim optymizmem. I wskazuje, że z nowym zakupem czeka nas dużo kłopotów.