W opolskim zoo w ciągu pięciu dni zmarło 11 kangurów rudych. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Nie ustalono jednak skąd wzięła się ta choroba, bo laboratoria nie są przystosowane do takiej diagnostyki. Próbki można wysłać do Australii, ale jest to kosztowne.
Zdjęcie wykonane przed opolskim dworcem błyskawicznie obiegło sieć. Na migawce widać liczne mandaty znajdujące się za wycieraczką pojazdu. Skrupulatnie karano kierowcę, który złamał przepisy.
W połowie stycznia w opolskim ogrodzie zoologicznym doszło do dramatycznego zdarzenia - w ciągu kilku dni zginęło jedenaście kangurów. Jak podaje "Fakt", władze zoo podjęły działania mające na celu wyjaśnienie przyczyn tej tragedii.
W styczniu tego roku wybuchła afera związana z proboszczem z Łubowic, Andrzejem S. Jak donosi "Fakt", duchowny prowadził podwójne życie, które odkryli parafianie. Na portalach randkowych występował jako "Anderes", publikując roznegliżowane zdjęcia.
W opolskim zoo zmarło 11 kangurów rudych. Pierwsze zmarłe zwierzę miało obrażenia głowy. Zgony następowały w stosunkowo krótkim odstępie czasu. Jednego dnia padły aż cztery sztuki. Przyczyny ich śmierci badają specjaliści z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
Polski Związek Wędkarski w Opolu oszacował straty w ichtiofaunie na 15 mln zł po wrześniowej powodzi - informuje "Nowa Trybuna Opolska". Rybostan został wypłukany z rzek i zniesiony niżej, część ryb zginęła lub utkwiła w namuliskach.
Świąteczny jarmark z udziałem dzieci i przedszkoli z lokalnych szkół zorganizowano w podopolskiej gminie Łubniany. Tyle tylko, że pomysł nie wszystkim się spodobał. Do urzędu skarbowego ktoś wysłał donos.
Komenda Miejska Policji w Opolu opublikowała pilny komunikat dotyczący zaginięcia 13-letniej Natalii. Na szczęście dziewczynka została szczęśliwie odnaleziona cała i zdrowia.
Zbiornik Racibórz Dolny przyjął w sumie ok. 147 mln metrów sześciennych wody. Eksperci wskazują, że uratował tym samym Wrocław, Opole i kilka mniejszych miast przed powodzią. Teraz konieczne jest jego posprzątanie i sprawdzenie konstrukcji. To element akcji osuszania całego regionu.
Od kilku tygodni mieszkańcy Opola zmagają się z brakiem oświetlenia na kilku ulicach miasta. Problem z latarniami, które przestały działać, sprawia, że o tej porze roku wyjście z domu po zmroku wymaga latarki – sytuacja jest szczególnie kłopotliwa, gdyż odpowiedzialność za naprawę pozostaje niejasna.
35-letni Mateusz G. jest oskarżony o przywłaszczenie ponad 850 tys. zł z konta starostwa powiatowego w Namysłowie. Pieniądze miały zostać przeznaczone na cele hazardowe. Sprawę nieuczciwego urzędnika rozpatrzy Sąd Okręgowy w Opolu.
Przed Sądek Okręgowym w Opolu toczy się proces Krystyny S. Kobieta miała w sierpniu ubiegłego roku zamordować swoje swoich dzieci - 3-letniego Gabrysia i 4-letnią Natalkę. Przed sądem zeznawała pracownica socjalna. - Dzieci były zawsze zaopiekowane, czyste, nie zauważyłam nic niepokojącego - powiedziała kobieta.
W Opolu, w strachu przed falą powodziową, mieszkańcy masowo kupowali wodę i papier toaletowy. Dominik Krawczyński, szukając wody pitnej, musiał udać się do okolicznych wsi, bo sklepowe półki w mieście były puste. Mimo zamieszania, władze uspokajają: miastu nie grozi zalanie.
W obliczu wielkiej wody Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Paczkowie ewakuuje pacjentów w ciężkim stanie do innych placówek. Jednym z głównych powodów takiej decyzji są braki kadrowe. Obecny na miejscu personel nie może zapewnić opieki wszystkim pacjentom. Transport zaplanowano drogą powietrzną.
Z powodu nadciągających ulewnych deszczy w Polsce wiele miast podejmuje nadzwyczajne środki. W jednej z gmin Kotliny Kłodzkiej odwołano lekcje, a na wrocławskim osiedlu Kozanów wyłączono windy, by zapobiec skutkom ewentualnych podtopień.
W odpowiedzi na prognozowane intensywne opady deszczu, które mogą osiągnąć do 120 litrów na metr kwadratowy, Opole przystępuje do działań zapobiegawczych. Miasto, na czele z prezydentem, zainicjowało szereg środków ostrożności, w tym utworzenie sztabu kryzysowego oraz aktywne monitorowanie zagrożeń związanych z możliwymi powodziami.
37-letni mężczyzna w centrum Opola włamał się do szkoły i w biały dzień wyniósł komputer. Jak się okazuje, to nie był jego pierwszy raz, ponieważ na swoim koncie miał podobne przestępstwa. Tym razem miał pecha, ponieważ nagrały do kamery monitoringu miejskiego, a ponadto przejeżdżającą policję o możliwej kradzieży poinformował świadek zdarzenia.
Na jaw wychodzą nowe fakty w sprawie morderstwa w Opolu. 20-latek zabił tam kobietę młotkiem. Okazuje się, że zamordowana 30-latka i napastnik pokłócili się o kwestie finansowe. - Według podejrzanego, ofiara miała domagać się dodatkowych pieniędzy za usługi, które świadczyła - mówi nam prok. Stanisław Bar.