Kiedyś zdobywane "spod lady" lub przynoszone przez ciocię z paczki otrzymanej zza granicy, dziś budzą sentyment i przenoszą w czasy dzieciństwa. Batony krówkowe, andruty, wodne pałeczki lodowe, oranżada w proszku – czy smakowały lepiej niż dzisiejsze dostępne "nowoczesne" słodkości? A może to nostalgia powoduje, że wspominamy je jako smaczniejsze? Oto kultowe słodycze PRL i lat 90., które wciąż mają rzeszę fanów!
Taksówkarze w czasach PRL-u byli uprzywilejowaną grupą zawodową. Elita. To oni wybierali często swojego klienta. A zarobki? Za kilka lat pracy za kółkiem niektórzy stawiali własne domy.
Cymbergaj, kapsle, gra w gumę – to tylko niektóre z zabaw pamiętające czasy PRL-u. Były jeszcze podchody i rzucanie monetami. Jedno jest pewne – dzieci w czasach PRL-u nie nudziły się. Nawet bez smartfona i internetu.
Pierwsze pizze serwowane w peerelowskich pizzeriach nie miały nic wspólnego z włoskim przysmakiem. Ale cieszyły się ogromnym powodzeniem. Taka samo jak uliczne saturatory, w których Polacy gasili pragnienie. Z jednej szklanki dla wszystkich.
"Dzień dobry, mam telegram dla państwa" – takie słowa listonosza stojącego w drzwiach zazwyczaj nie wróżyły nic dobrego. "Przyjeżdżajcie. STOP. Zmarł ojciec. STOP. Pogrzeb w sobotę. STOP". Taką treść telegramu zapamiętało wielu Polaków w czasach PRL. Była to przez lata najszybsza droga informacji – obok telefonu, z którego jednak mogli korzystać tylko nieliczni.
Przedmioty z czasów PRL-u przez wiele lat przechowywane były na dnie szafy albo w kartonach upchniętych gdzieś na strychu, a obecnie osiągają imponujące ceny na aukcjach internetowych. Perełek z tamtego okresu poszukują kolekcjonerzy i miłośnicy stylu retro. Na czym można zarobić i o jakich kwotach mowa? O szczegóły zapytaliśmy eksperta z warszawskiego Muzeum Życia w PRL-u.
Stały praktycznie na każdej ulicy. Można w nich było kupić niemal wszystko — papierosy, gazety, olejek do opalania, a nawet tabletki od bólu głowy. Dziś pozostały po nich jedynie wspomnienia.