Redzikowo jest na ustach wszystkich. Po pierwsze - z powodu otwarcia amerykańskiej bazy antyrakietowej. Po drugie - z powodu rosyjskich gróźb, że baza mogłaby w przyszłości stać się celem. - Ja się czuję bezpiecznie - zapewnia sołtys Redzikowa Marian Kużel. I opowiada o tym, jak się żyje w sąsiedztwie Amerykanów.
Rosjanie zmienili doktrynę użycia broni nuklearnej. To odpowiedź na zezwolenie Ukrainie na ataki rakietami z USA na terenie agresora. Na liście potencjalnych celów jest m.in. baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie. - Zdziwiłbym się gdyby nie była na liście priorytetów - skomentował w rozmowie z "Faktem" gen. Polko.
Podczas oficjalnego otwarcia amerykańskiej bazy tarczy antyrakietowej w Redzikowie prezydent Andrzej Duda podkreślił, że jej obecność w Polsce oznacza koniec rosyjskiej strefy wpływów w tym regionie. "Cały świat będzie widział jasno i wyraźnie, że to nie jest już rosyjska strefa wpływów" – powiedział prezydent cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Biały Dom nie potwierdza wycofania rosyjskich wojsk spod granic Ukrainy. Wprost przeciwnie, ambasador USA przy ONZ mówi o "nieuchronnej inwazji". NATO odpowiada możliwością rozmieszczenia kolejnych wojsk w Europie, także w Polsce. Ale clou problemu może się kryć zupełnie gdzie indziej.
W Redzikowie pod Słupskiem doszło do tragicznego zdarzenia. Uczestniczyła w nim m.in. trzyletnia dziewczynka. Dziecko przeżyło, ale jej tata już tyle szczęścia nie miał. Po koszmarnym incydencie trzylatka potrzebowała pilnej pomocy medyków.