"Medialny żołnierz Putina" przypomniał sobie o Polsce. Tym razem mówił o naszym kraju w kontekście... ponownego przyłączenia do "imperium rosyjskiego".
W Rosji zaczynają się niepokoić doniesieniami, że nowa ukraińska kontrofensywa może zbliżać się wielkimi krokami. Prokremlowski prezenter telewizyjny Władimir Sołowjow zastanawia się czy armia Putina jest na to gotowa, a kolejny propagandysta ostrzega, że Ukraina może zaatakować także rosyjskie miasto.
W trakcie wojny wielokrotnie przekonaliśmy się, że rosyjskie media notorycznie manipulują faktami lub wprost kłamią, starając się zapewnić władzy poparcie społeczne. Propaganda sięga nie tylko kwestii związanych z Ukrainą, ale nawet z mundialem w Katarze. W państwowej telewizji poruszono temat tęczowych opasek.
Coraz mocniej wygląda na to, że Sołowjow nie przyjmuje do wiadomości licznych porażek i kompromitacji rosyjskich żołnierzy w Ukrainie. Jego słowa są szokujące.
Władimir Sołowjow, pierwszy propagandysta putinowskich mediów, wystąpił w telewizji z wyraźnymi obrażeniami na twarzy, podbitym okiem oraz przekrwieniami na nosie i czole.
Rosyjska propagandystka Olga Skabiejewa poinformowała na antenie Rossija 1, że prezydent Nikaragui zaprosił rosyjskie wojska do swojego kraju. Mówiła o wykorzystaniu okazji i umieszczeniu "potężnej" broni bliżej USA.
W rosyjskiej telewizji kontrolowanej przez Kreml doszło do kolejnego haniebnego zachowania. Tym razem "eksperci" zaproszeni do studia rozmawiali o pomocy niesionej Ukrainie przez zachodnie państwa. W pewnym momencie zaczęli "zamartwiać się" losem ukraińskich dzieci.
Władimir Sołowjow, który bez przerwy szerzy dezinformację na temat wojny w Ukrainie tym razem wypowiedział się na temat "wyzwolenia" tego kraju. Jego zdaniem, rosyjscy żołnierze "uwalniają Ukrainę przed "kolonizatorami niemieckimi, anglosaskimi i żydowskimi".