Po wydarzeniach w stolicy Syrii rosyjski MSZ zabrał głos. Jak podkreślili kremlowscy dyplomaci, obecnie jednostki Rosjan stacjonujące w tym państwie nie są zagrożone, choć postawiono je w stan najwyższej gotowości. Kreml zaprzeczył także informacją, że al-Assad może przebywać na terenie Rosji.
Według danych podanych przez rosyjski serwis BBC i niezależny portal Mediazona, liczba zidentyfikowanych rosyjskich żołnierzy, którzy zginęli podczas pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, wynosi 80 973. Ponad połowa z nich nie była związana z armią w momencie wybuchu wojny.
Trzęsienie ziemi w rosyjskiej armii trwa w najlepsze. Coraz bardziej prawdopodobne stają się doniesienia niezależnych rosyjskich blogerów na temat zwolnienia generała Giennadij Anaszkina. Powodem dymisji miały być fałszywe doniesienia na temat jego zwycięstw w Ukrainie.
Na długo Rosjanie zapamiętają działania pod Kurachowem w trakcie wojny w Ukrainie. To właśnie tam po raz kolejny Ukraińcy pokazali moc dronów oraz niemoc rosyjskiej myśli technologicznej. W pobliżu tego niewielkiego miasteczka ukraińska armia zniszczyła bowiem kolejny BMPT "Terminator".
Rosjanie po raz kolejny pokazali, że są bezwzględni nawet dla swoich. W sieci pojawiło się krótkie nagranie, na którym widać żołnierza uwiezionego w klatce. Jak dowiadujemy się później, była to kara za picie i wypadek motocyklowy.
W mediach znów zrobiło się głośno o zagranicznych ochotnikach walczących po stronie Rosji. Tym razem za sprawą Syryjczyka, który kuszony zarobkiem zaciągnął się do rosyjskiej armii. Jak się okazało, za sprawą swoich dowódców już po trzech miesiącach w Ukrainie przeżył prawdziwe piekło.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony rekrutuje już nawet nastolatków do udziału w wojnie w Ukrainie. W ostatnim czasie zginął najmłodszy rosyjski żołnierz kontraktowy. Jarosław Lipawski, mieszkaniec obwodu tiumeńskiego, zginął na froncie. Śmierć poniósł niespełna miesiąc po ukończeniu pełnoletności.
"Będą bić do utraty tętna, a potem wrzucą do strat po szturmie". Opowiada jeden z rosyjskich żołnierzy, którzy do armii dołączyli wprost z więzienia, gdzie obiecywano im amnestię. Teraz jednak zamiast kusić korzyściami, władze wojskowe grożą im śmiercią, jeżeli nie podpiszą kolejnej umowy.
"Jesteśmy pieprzonymi orkami!". Właśnie takie słowa od dowódców miał usłyszeć Anton, który na początku roku zdecydował się zdezerterować z rosyjskiej armii na Zachód. Wskazuje, co sprawiło, że uciekł.
Rosyjski żołnierz ostrzega swoich rodaków, by nie podpisywali kontraktów z armią. Na krótkim nagraniu udostępnionym przez Rosjanina widać dramatyczną sytuację walczących w Ukrainie żołdaków Władimira Putina, którzy nie jedzą i nie piją od kilku dni. Jednocześnie nad nimi co chwila latają śmiercionośne drony. I po co im była ta wojna?
Trwająca obecnie wojna w Ukrainie już wielokrotnie pokazała, jak bardzo zdegenerowana jest rosyjska armia. Tym razem w mediach pojawił się film, na którym kilku rosyjskich żołnierzy opowiada, jakich grabieży dokonali w trakcie walki. Wielu ekspertów porównuje ten proceder do tego z czasów wojny w Czeczenii.
Od kilku tygodni w Rosji zauważalny jest wzrost niechęci do walczących w Ukrainie żołnierzy. Szczególnie mocno jest on wyrażany w przygranicznych miejscowościach, gdzie przez armię zapanowało kompletne bezprawie. Dowodzi tego ostatnie wydarzenie, gdzie pijani Rosjanie czołgiem zmiażdżyli mężczyznę.
Kradzieże, poniżanie czy brak wypłacanych odszkodowań. Właśnie takimi problemami w internecie dzielą się rosyjscy żołnierze, którzy do niedawna walczyli w wojnie w Ukrainie. To, co najbardziej zaskakuje, to szczery zawód tych ludzi w stosunku do zestawienia rzeczywistości z propagandą.
Czy w XXI wieku umiejętność walki za pomocą drewnianego kija może się przydać? Na to pytanie z całą pewnością może odpowiedzieć jeden z rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie. To właśnie za pomocą tak starej i prostej broni, próbował on przegonić latającego nad nim drona. Operator nie mógł uwierzyć w to, co widzi na ekranie monitora.
Do sieci trafiło zdjęcie rosyjskiego czołgu T-90M z ukraińskiego frontu, który został przebudowany przez okupantów tak, by maszyna była odporna na ataki dronów oraz miny przeciwpancerne. Flagowa maszyna rosyjskiej armii wygląda jak kupa złomu, a Ukraińcy wiedzą swoje. Te modyfikacje nic nie pomogą.
Straty sprzętowe od wielu miesięcy zmuszają rosyjską armię do sięgania po sprzęt, którego miejsce jest w muzeum, a nie na współczesnym polu walki. Na froncie można zobaczyć transportery opancerzone BTR-50PU, czyli maszyny, które wykorzystywano w wojsku w latach 50. i za czasów ZSRR.
O Grand Prix w judo, zorganizowanym w Portugalii, zrobiło się nadspodziewanie głośno. Wszystko przez dopuszczenie do startu zawodników z Rosji. Na dodatek część z nich jest powiązana z rosyjską armią.
Rosyjska armia zadziwia od początku wojny w Ukrainie i powinniśmy się cieszyć, że jest tak zaskakująco nieporadna, źle zorganizowana i momentami wręcz śmieszna. W sieci pojawiły się zdjęcia furgonetki, którą żołdacy Władimira Putina wyposażyli w "specjalny kamuflaż". Coś wam przypomina?