W Ząbkach pod Warszawą doszło do niespotykanej sytuacji. Zamaskowany mężczyzna wszedł do sali zabaw, gdzie przebywały dzieci. Jedna z przerażonych matek od razu chwyciła swoją pociechę. Mężczyzna wykonał jeden gest, który może budzić grozę. Potem wyszedł. Szuka go policja.
Zabił siebie i swojego 4-letniego syna. Czy tego dramatu można było uniknąć? "Skomlał i wył o prawo do miłości, do wychowywania własnego dziecka" - pisze poseł Paweł Skutecki i przypomina list Tomasza M., w którym opisuje swoją dramatyczną walkę o dzieci.