Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Brzegu pacjent, który skarżył się, że miał czekać na pomoc kilka godzin, nagrał dyżurującą lekarkę. Kobieta w pracy przeglądała ofertę sklepu internetowego z butami. Teraz adwokat lekarki wydał oświadczenie. Podkreślił, że lekarka "jest wstrząśnięta skalą złych emocji" w sieci.
Policjanci interweniowali na SOR-ze w wyszkowskim szpitalu. Agresywny pacjent zaatakował pielęgniarkę udzielającą mu pomocy. Ponadto groził pozbawieniem życia lekarzowi i znieważył personel medyczny. Mężczyzna był pijany. 24-latek usłyszał już zarzuty. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Incydent, który miał miejsce na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Brzegu, wywołał duże emocje i stał się przedmiotem gorącej dyskusji. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać lekarkę przeglądającą sklep internetowy z butami w czasie dyżuru. Autor filmu twierdzi, że czekał na pomoc kilka godzin. Szpital przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń.
Opolski Urząd Wojewódzki opublikował komunikat dotyczący sytuacji w szpitalach, które znajdują się na terenach dotkniętych powodzią w województwie opolskim. Jak zapewniają władze, wszystkie placówki medyczne mają zapewnioną niezbędną pomoc, a pacjenci są bezpieczni.
W lipcu pod gdyński SOR w szpitalu św. Wincentego a Paulo w stanie agonalnym "podrzucony" został 33-latek. Ratownicy jeszcze na zewnątrz rozpoczęli walkę o życie mężczyzny, jednak ten zmarł. Jak ujawnił portal Trójmiasto.pl, zanim trzej mężczyźni podjechali pod SOR, dwóch z nich piło razem alkohol. Później, z nieznanych wciąż przyczyn, doszło do tragedii.
Lekarz bez prawa wykonywania zawodu pracował na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szamotułach (Wielkopolska). Jak ustalił nieoficjalnie portal mojewronki.pl, sprawa wyszła na jaw, bo system realizacji recept zaczął odrzucać te wystawiane przez lekarza. Okazuje się, że o medyku było głośno już kilka lat temu.
Prokuratura przesłuchała już mężczyznę, który przyjechał do szpitala z młodym kolegą. - Powiedział, że tego dnia wspólnie z 33-latkiem pili alkohol - przekazała portalowi o2.pl Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Przeprowadzono także sekcję zwłok. Co wykazała?
Szpitalne Oddziały Ratunkowe (SOR) powinny zapewniać natychmiastową pomoc. W rzeczywistości pacjenci spędzają tam godziny, czekając na interwencję. Wielu z nich ma wyraźnie dość. Coraz częściej pytają: "Kiedy to się zmieni?". "Fakt" postanowił sprawdzić, jak wygląda sytuacja na SOR-ach w długi weekend. Jedno jest pewne. Lepiej nie potrzebować wtedy pomocy.
Według doniesień "Gazety Wyborczej" Mariusz Kamiński trafił do Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Zdementowano jednak plotki o zatrzymaniu krążenia czy reanimacji. Powód hospitalizacji jest mniej drastyczny.
To nie mieści się w głowie. 28-letni mężczyzna, w trakcie oczekiwania na konsultację z lekarzem na SOR-ze w Tarnowie (woj. małopolskie), wpadł w niewyjaśniony szał. Zdewastował m.in. tamtejszą toaletę. Na tym nie skończył swoich wybryków. Konieczna okazała się interwencja mundurowych.
To miał być dla Dominika normalny dzień w polu. Jednak mógł zakończyć się tragedią. W Chlebowie (woj. zachodniopomorskie) 27-latek wyjechał na pole ciągnikiem, gdy nagle usłyszał uderzenie w blachę, a potem potworny ból w ręku. Dopiero na SORze okazało się, co dolega młodemu rolnikowi.
Podczas gdy w Polsce zdrowy, zbilansowany posiłek w szpitalu jest na wagę złota tak bardzo, że aż muszą sięgać po niego politycy w swoich programach wyborczych, pacjenci leczący się za granicą mogą liczyć na obiad nawet w trakcie oczekiwania na szpitalnym oddziale ratunkowym. Zdjęcia z Irlandii pokazała jedna z pacjentek.
Boleśnie pogryzł go pies sąsiadów gdy próbował wejść na teren własnej posesji na jednym z osiedli w Krakowie, pojechał na SOR, żeby opatrzyć rany. Na miejscu okazało się, że brakuje szczepionek przeciwko tężcowi, bo... pogryzionych bywa tu kilkanaście osób dziennie. "Niech pan podzwoni po aptekach" - poradzili mężczyźnie medycy.
W ostatnich dniach od jednego z czytelników otrzymaliśmy list, w którym opisał on sytuację, jaka miała miejsce na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Jak wskazuje, przyniosła ona uśmiech i rozrywkę dla innych pacjentów. Pokazuje jednak również problemy, z jakimi muszą na co dzień zmagać się ratownicy medyczni.
Kuratorka Anna D. zmarła 12 czerwca. Przez tydzień szukała pomocy na zmianę - w szpitalach w Złotowie i w Pile. W obu miejscach odesłano ją do domu. Kiedy w końcu została przyjęta - na pomoc było już za późno. Złotowska placówka właśnie zakończyła dochodzenie w tej sprawie.
18 medyków Szpitalnego Oddziału Ratunkowego ze Szpitala Uniwersyteckiego im. A. Jurasza w Bydgoszczy postanowiło zwolnić się z pracy. Sprzeciwiają się w ten sposób dodatkowo nałożonym na nich obowiązkom. Władze placówki zapewniają, że negocjacje trwają.
Dogoterapia nie jest nowym zjawiskiem. Poprawa kondycji psychicznej, redukcja stresu oraz rozbudowa empatii - to tylko niektóre z zalet tej formy terapii. Jednak pojawienie się Luny, młodej goldenki, w szpitalu Biziela w Bydgoszczy wywołało sporo kontrowersji. Dlatego też placówka zrezygnowała z jej obecności. Ponoć tymczasowo.
"To było precyzyjne cięcie" - cieszą się strażacy i na dowód wrzucają filmik z SOR-u w Oławie. Akcja z przecinaniem obrączki u jednego z pacjentów, któremu groziła amputacja spuchniętego palca przebiegła na tyle dobrze, że po skończonym zabiegu pacjent nie wymagał szycia.