Mały Marcin został postrzelony przez sąsiada z wiatrówki. Chłopiec cudem przeżył, pocisk utkwił centymetr od jego serca. Sąd zdecydował jednak o wypuszczeniu na wolność 23-letniego oprawcy. Dlatego decyzję o wywiezieniu Marcina za miasto podjęła babcia chłopca. – Mogę sobie wyobrazić, że wnuk wychodzi na podwórko i spotyka tego człowieka. Kto wie, co takiemu strzeli wtedy do głowy – podkreśla kobieta w rozmowie z "Super Expressem".