Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, na którym rosyjska propagandystka Margarita Simonjan odpowiada na pytanie brytyjskiego dziennikarza. Ten zagadnął o wybory w Rosji, tego się jednak nie spodziewał.
– W głubince znowu zasadzą kartofle i kapustę, i przeżyją, jak zawsze. A wielka polityka? Rosjanie mają ją w nosie. Chcą stabilizacji. Tę gwarantuje Putin – mówi po wyborach w Rosji w rozmowie z o2.pl prof. Hieronim Grala. Dodaje, że "skończyły się żarty z drugiej armii trzeciego świata": – Ta część Rosji, której świat się boi – część militarna – wbrew sygnałom okazała się mocniejsza niż myślano.
Rosyjska propaganda świętuje wyborcze "zwycięstwo" Władimira Putina i zaczyna komunikować się ze światem w swoim, niezwykle agresywnym stylu. Tym razem dostało się też papieżowi Franciszkowi, o którym propagandyści nie mają najlepszego zdania. "A któż to jest?" - pytają lekceważąco i wyśmiewają głowę kościoła.
W niedzielę zakończyły się wybory prezydenckie w Rosji. Wielu Rosjan swój głos oddawało poza granicami kraju. W kolejce przed rosyjską ambasadą w Berlinie pojawiła się Julia Nawalna. Zachowanie wdowy po opozycjoniście zwróciło uwagę internautów.
Władimir Putin został ponownie wybrany prezydentem Rosji, a jego wyniki w Jekaterynburgu, Ałtaju czy Buriacji są wprost fantastyczne. Tak dobre, że aż ciężko uwierzyć, że prawdziwe. Choćby w tej ostatniej republice decyzje władz na Kremlu wzburzyły ludzi kilka razy w ostatnich latach, a Putin uzyskał tam 87,51 procent głosów. Cud nad urną? Niewątpliwie.
Wynik wyborów prezydenckich w Rosji od samego początku jest przesądzony, a kolejne lata na Kremlu spędzi Władimir Putin. Mimo to Rosjanie na całym świecie gromadzą się, aby oddać swój głos w wyborach. Do awantur doszło w Australii, gdzie starli się ze sobą zwolennicy i przeciwnicy Władimira Putina.
W Rosji w niedzielę zakończą się wybory prezydenckie. O ile co do ich zwycięzcy nie ma większych wątpliwości, to jednak Rosjanie, którzy mieszkają w Warszawie, masowo zmobilizowali się, aby oddać swój głos. Kolejka robi duże wrażenie, tu raczej nikt nie chce głosować na Władimira Putina.
Rosyjscy ochotnicy, działający z pomocą oraz wsparciem Kijowa, ogłosili w niedzielę, że zajęli jedną z miejscowości w obwodzie biełgorodzkim. Teraz poinformowano o kolejnej wsi, która jest pod kontrolą rosyjskich rebeliantów. Wojska Władimira Putina nie radzą sobie z ofensywą buntowników.
Władimir Putin już za kilkadziesiąt godzin zostanie ponownie ogłoszony prezydentem Federacji Rosyjskiej i przez kolejne lata będzie mógł w kraju robić to, na co tylko ma ochotę. Wydaje się, że 71-letni dyktator na dobre scementuje władzę w Rosji i będzie rządził krajem aż do śmierci. Co jeszcze czeka jego rodaków?
Rosjanie żyją w rzeczywistości alternatywnej i trzeba powiedzieć, że państwowe media robią wszystko, by ten stan rzeczy podtrzymać. Właśnie pokazano w telewizji Władimira Putina szarańczę, która oddała głos w wyborach prezydenckich. Oczywiście na jedynego słusznego kandydata...
Rosjanie głosują w wyborach prezydenckich, które niezależnie od prawdziwych wyników wygra Władimir Putin. Ale władze lokalne dbają o to, żeby ludzie oddali jednak głosy na swego przywódcę i prześcigają się w pomysłach, jak kupić ich głosy. A że wiedzą, co kochają Rosjanie, to w lokalach pojawiła się "kiełbasa wyborcza". Wódeczka? Proszę bardzo.
Witalij Manski był zaufanym człowiekiem Putina przez lata. Za sprzeciwienie się wojnie i krytykę dyktatora jest wyklęty i ścigany listem gończym. Będzie rządzić do śmierci. Rosjan będzie poniżać, niszczyć, zabijać - mówi Manski w rozmowie z "Wyborczą".
Od początku 2024 roku wiele mówiło się na temat rzekomej śmierci generała Walerija Gierasimowa w ataku sił ukraińskich na zaanektowany Krym. Rosyjski generał jednak żyje, a po kilku tygodniach pojawił się publicznie. Oddał swój głos w wyborach prezydenckich, oczywiście na Władimira Putina.
Są pierwsze incydenty wyborcze w Rosji. Trzy osoby, w tym w samej Moskwie, zakłóciły wybory poprzez uszkodzenie urn. W ten sposób chcą pokazać, że nie zgadzają się z polityką Władimira Putina i jego ludzi. Tym śmiałkom grożą teraz poważne konsekwencje, rosyjskie władze już się nimi zajęły.
Wybory w Rosji ledwo wystartowały, a już słyszymy o pierwszych skandalicznych przypadkach. Do lokali wyborczych dostarczono długopisy z zanikającym atramentem. Jak donoszą źródła w kraju, pismo znika pod wpływem ciepła. Czy to wyborcza sztuczka ludzi Władimira Putina?
Badacze wojenni od wielu miesięcy informują, że z Ukrainy porywane są dzieci i przewożone w głąb Rosji. Mają przebywać nawet w kilkudziesięciu różnych miejscach w całym kraju, a ich liczba zbliża się już do 30 tysięcy. Rosjanie traktują je jako "zdobycz wojenną", program zaaprobował sam Władimir Putin.
W Rosji rozpoczęły się wybory prezydenckie. Już ponad milion osób oddało swój głos - donoszą lokalne media. W mediach społecznościowych można sprawdzić, jak wygląda głosowanie. A głos do urny można wrzucić nawet z... Tuckerem Carlsonem czy portretem Władimira Putina. Wielkiego faworyta "elekcji" i władcy Rosji.
Protesty żon żołnierzy, porażki na froncie, czy w końcu ataki partyzantów w kraju - to problemy Władimira Putina w Rosji. Jest ich oczywiście znacznie więcej. Krwawy dyktator z pewnością zostanie prezydentem na kolejną kadencję, ale jego kraj jest daleki od pozycji mocarstwa, o której marzy przywódca.