Minęło już osiem lat od tajemniczego zaginięcia lotu Malaysia Airlines 370. Do tej pory nie udało się odnaleźć ani wraku samolotu, ani też czarnych skrzynek. Najnowszy raport inżyniera Richarda Godfreya wskazuje, że pilot mógł być zdezorientowany z powodu niedotlenienia, a do katastrofy doszło w innym miejscu, niż wcześniej sądzono.
Tajemnica zniknięcia malezyjskiego samolotu MH-370 do dziś spędza sen z powiek analitykom z całego świata. Ponad 6 lat po zagadkowym incydencie, badacze mówią o przełomie w śledztwie. W kambodżańskiej dżungli natrafiono na coś, co przypominać ma ślady katastrofy lotniczej.
Samolot An-26 zniknął w środę z radarów pod Chabarowskiem na Dalekim Wschodzie w Rosji. Na jego pokładzie znajdowało się sześć osób. Rosyjskie MSW potwierdziło zaginięcie maszyny i rozpoczęło poszukiwania.
Wciąż nierozwiązana pozostaje zagadka zaginięcia samolotu malezyjskich linii lotniczych do którego doszło 7 lat temu. Choć światło dzienne ujrzały różne teorie na temat przyczyn zdarzenia, żadnej z nich nie udało się dotąd potwierdzić. Znana francuska dziennikarka śledcza uważa, że udało jej się odkryć przyczynę tajemniczej katastrofy.
Samolot linii lotniczych Malaysia Airlines (rejs MH370) zaginął 8 marca 2014 roku. Na pokładzie boeinga znajdowało się 239 osób. Nigdy nie odnaleziono ciał ani wraku. Eksperci są przekonani, że było to porwanie, a pasażerowie dostali herbatę, która miała ich otępić.