"Znachor" w reżyserii Jerzego Hoffmana co roku był emitowany w okresie uroczystości Wszystkich Świętych. Stało się to niepisaną tradycją, która - jak się okazuje - wkrótce zostanie przerwana. W tym roku widzowie nie obejrzą kultowej produkcji na żadnym kanale Telewizji Polskiej.
W maju w Sądzie Rejonowym Katowice-Wschód rozpoczął się proces Tomasza Sz, mieszkającego pod Krakowem znachora. Wszelkie działania podejmowane przez oskarżonego 56-latka w świetle nauk medycznych były czynami niedopuszczalnymi i szkodliwymi. Jedną z ofiar okazała się pani Urszula, a jej mąż ciągle nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanej.
Tomasz Sz. został oskarżony o podawanie się za lekarza i narażenie dwóch kobiet na bezpośrednie ryzyko utraty życia. Namawiał je do przerwania leczenia onkologicznego, obiecując pełne uzdrowienie za pomocą skonstruowanego generatora plazmowego. Jak przekazał "Super Express", mężczyzna stanął przed katowickim sądem.
Jerzy Bińczycki wcielił się w wiele kultowych ról. Był profesorem Rafałem Wilczurem w ''Znachorze'' i Bogumiłem Niechcicem w ''Nocach i dniach''. Choć minęło ćwierć wieku od śmierci Bińczyckiego, pamięć o nim jest ciągle żywa, a widok jego grobu wzrusza do łez.
Na Netfliksie dostępna jest już kolejna filmowa adaptacja "Znachora". Z rolą Rafała Wilczura tym razem zmierzył się Leszek Lichota. Okazuje się, że praca na planie była dla niego wyjątkowym przeżyciem i nie brakowało w niej wzruszeń.
Netflix przygotował nową adaptację powieści "Znachor" Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. W roli głównej wystąpił Leszek Lichota. W produkcji pojawili się też tacy aktorzy jak m.in. Maria Kowalska oraz Ignacy Liss. Do sieci trafił już premierowy zwiastun "Znachora".
Mimo że Jerzy Bińczycki zmarł nagle i niespodziewanie prawie ćwierć wieku temu, pamięć o nim jest ciągle żywa. Na to wskazuje chociażby okazały pomnik na cmentarzu, który upamiętnia jego osiągnięcia.