Wciąż pojawiają się nowe informacje dotyczące tragicznej śmierci 19-letniego Oskara Sz., który zginął po nieszczęśliwym wypadku na zamku w Golubiu-Dobrzyniu. 28 września mężczyzna zmarł w szpitalu w Brodnicy, po tym jak został przygnieciony przez lufę armaty. Prokuratura oraz policja nadal badają szczegóły zdarzenia.
Dwóch chłopców wybrało się do parku i z nieznanych przyczyn zamordowało maczetą przypadkowego nastolatka. W momencie zbrodni mieli zaledwie 12 lat. Jak się okazało, to najmłodsi mordercy w historii Wielkiej Brytanii. 13-letni dziś oprawcy usłyszeli wyroki. Rodzice 19-letniej ofiary twierdzą, że są zdecydowanie zbyt łagodne.
Sprawa śmierci 16-letniego Sebastiana z Wrocławia jest nadal wyjaśniana przez policję. Rodzina chłopaka twierdzi, że został on zamordowany. Sugerowała, że ciało 16-latka było związane, czego policja nie potwierdza. Bliscy Sebastiana prowadzą własne śledztwo. Na jaw wychodzą nowe informacje.
Na placu zabaw przy szkole podstawowej w Bochotnicy (gm. Kazimierz Dolny) w czwartek znaleziono ciało 13-letniego chłopca. W czwartek (30 sierpnia) odbędzie się jego pogrzeb. Co było przyczyną śmierci?
Do wypadku z udziałem nastolatka doszło w Los Angeles w stanie Kalifornia. Młody mężczyzna próbował wspiąć się na jeden z łuków słynnego mostu 6th Street Bridge. Poniósł jednak klęskę i poślizgnął się – upadek okazał się śmiertelny w skutkach. Po co to robił?
Tragiczne doniesienia z włoskiego Piemontu. 16-latek miał zawał serca na wyciągu krzesełkowym, gdy znalazł się na wysokości ponad dwóch tysięcy metrów. Chłopca przewieziono do szpitala, ale po kilku dniach jego stan się pogorszył. Lekarze nie zdołali go uratować.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w hrabstwie Douglas w stanie Kolorado. Dyllan Whittenburg był świadkiem jak pod trojgiem jego przyjaciół załamuje się lód i wpadają do lodowatego jeziora. Nie zwlekając ani chwili, ruszył im na ratunek, co skończyło się tragedią.
Przerażające sceny rozegrały się w sobotę 5 listopada w Wielkiej Brytanii. Nieodpowiedzialna zabawna z fajerwerkami i petardami skończyła się śmiercią 17-latka. Chłopak został znaleziony nieprzytomny w swoim ogrodzie. Mimo błyskawicznego transportu do szpitala, lekarze nie zdołali mu już pomóc.
Tragiczne sceny rozegrały się w ubiegłą niedzielę w Wielkiej Brytanii. 16-latek zaczął skarżyć się podczas mszy na okropny ból głowy. Niczego nie podejrzewając, udał się do łazienki. Kiedy długo nie wracał, zaniepokojony ojciec poszedł go szukać. Na ratunek było już jednak za późno.
Rodzice nastoletniego Amerykanina nie mieli pojęcia, że ich syn był fanem "choking challenge", dopóki nie było już za późno.
16-latek był obywatelem Ukrainy. Jak poinformowała policja, na zwłokach nie znaleziono żadnych widocznych obrażeń.
Na początku roku koledzy upili 15-latka i porzucili go nieprzytomnego na poboczu drogi w Ciecierzycach. W piątek gorzowska prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie.
Zwłoki nastolatka znalazł mieszkaniec poddziałdowskiej wsi. Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci chłopaka. Dziś opublikowała w tej sprawie oświadczenie.