Statek załadowany złotem, srebrem, porcelaną, kamieniami szlachetnymi i klejnotami zatonął w 1708 r. Wrak został odkryty dopiero w 2015 r., a w ostatnich miesiącach działania mające na celu jego wydobycie wyraźnie przybrały na sile. W sprawę zaangażował się nawet prezydent Kolumbii Gustavo Petro, który nakazał swojej administracji "jak najszybszą ekshumację Świętego Graala wraków statków".
Wrak San José na dnie Morza Karaibskiego
Dokładna lokalizacja wraku jest utrzymywana w tajemnicy, aby odstraszyć poszukiwaczy skarbów. Kolumbijska marynarka wojenna użyła zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego (ROV) do jego odnalezienia i zbadania. Wiadomo jedynie tyle, że wrak spoczywa gdzieś u wybrzeży Cartagena de Indias, miasta w północnej Kolumbii, nad Morzem Karaibskim.
Wrak spoczywa na głębokości ok. 600 m i z udostępnionych zdjęć oraz nagrań wynika, że faktycznie nikt do tej pory do niego nie dotarł. Eksperci uważają, że wrak i jego artefakty powinny być dobrze zachowane, ponieważ San José zatonął na głębokości znacznie poniżej zasięgu światła słonecznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawa własności do pozostałości po San José są przedmiotem jawnego sporu. Gustavo Petro chce wydobyć wrak i skrywany na jego pokładzie skarb końcem swojej kadencji w 2026 r. Poza Kolumbią przypominają o sobie jednak także dwa inne kraje - Boliwia (z terenów której pochodziła znaczna część drogocennych przedmiotów) oraz Hiszpania (w momencie zatonięcia statek należał do hiszpańskiej marynarki wojennej).
Czytaj także: Odkopali je w okolicach Szczecina. Są warte majątek
W 2018 r. UNESCO zaapelowało do Kolumbii o niewydobywanie wraku San José. Tamtejszy rząd oświadczył jednak, że pozostałości okrętu oraz wszystko, co się na nich znajduje należy do Kolumbii i rozpoczął zmagania mające na celu sięgnięcie po skarb zapewniając, że artefakty z wraku zostaną wystawione w muzeach.
San José był 64-działowym, trójmasztowym galeonem. Został uszkodzony przez okręty brytyjskiej marynarki wojennej podczas bitwy, a następnie eksplodował, gdy zapaliły się przewożone zapasy prochu strzelniczego. W momencie zatonięcia na jego pokładzie znajdowało się ok. 600 marynarzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.