Spróbujcie wyobrazić sobie liczące 4,5 tys. mieszkańców miasteczko. Mające nie tylko własny szpital, ale także dwa reaktory atomowe, będące w stanie wyprodukować niemal ćwierć tysiąca megawatów energii. Do tego uzbrojone po zęby. A żeby dodatkowo pobudzić wyobraźnię - miasteczko to mogłoby się... przemieszczać. Z prędkością ponad 50 km/h! Tak w skrócie można opisać lotniskowiec "Gerald R. Ford". Koszt jego budowy (rozpoczętej w 2009, a zakończonej w 2017 r.) to 13 mld dolarów.
"Ford" wyruszył w morze. Weźmie udział w mających potrwać kilka tygodni manewrach, w których wezmą udział marynarki kilku państw sojuszniczych, m.in. Kanady i Francji. Na Atlantyku odbędą się ćwiczenia, podczas których sprawdzane będą zdolności z zakresu obrony przeciwlotniczej, walki z okrętami podwodnymi czy działaniom przeciwminowym.
Jak powiedział admirał Daryl Caudle, zwierzchnik Dowództwa Sił Marynarki USA, na Atlantyk wyjdzie cała grupa uderzeniowa "Forda". Ma integrować się z sojusznikami i USA i "zademonstrować wielodomenowe, zabójcze zdolności". Celem jest też, jak przekazał admirał, zwiększenie zdolności oraz budowanie relacji i zaufania między sojusznikami.
Grupę uderzeniową tworzą, oprócz samego lotniskowca, okręty ochrony, takie jak krążowniki rakietowe, niszczyciele i fregaty. Do tego dochodzą zapewniające ochronę pod powierzchnią morza okręty podwodne oraz okręty logistyczne i jednostki wsparcia. Siła uderzeniowa takiego zespołu jest ogromna.
Okręt będzie się z pewnością wyróżniał pomiędzy innymi jednostkami, biorącymi udział w manewrach. Długi na 335 m, szeroki w najszerszym miejscu (pokład startowy) na 78, o wyporności 100 tys. ton - "Ford" to nowa jakość w siłach zbrojnych USA. Można oczekiwać, że po ogłoszeniu przez Amerykanów tzw. IOC (Initial Operational Capability - wstępna zdolność operacyjna), okręt przejdzie obecnie certyfikację. Celem jest uzyskanie FOC - Full Operational Capability, czyli pełnej zdolności operacyjnej.
To pierwszy superlotniskowiec wyposażony nie w katapulty parowe, a elektromagnetyczne (ElectroMagnetic Aircraft Launch System - EMALS), który w założeniu ma być o 25 proc. wydajniejszy od katapult parowych, umożliwiając zwiększenie liczby startów w stosunku do poprzedników - mówi o2.pl komandor Wiesław Goździewicz, ekspert w zakresie prawnych aspektów operacji NATO na szczeblu operacyjnym i strategicznym.
Dodaje, że zastosowanie systemu EMALS redukuje konieczność posiadania zbiorników na sprężoną parę. Dzięki temu można było wygospodarować pod pokładem dodatkową przestrzeń na hangary/magazyny uzbrojenia. W podobny system ma być wyposażony także zwodowany w czerwcu "Fujian" - najnowocześniejszy z trzech lotniskowców marynarki wojennej Chin.
Oprócz zaoszczędzenia miejsca, zwiększa to także możliwości okrętu i bazujących na nim maszyn. Jak opisywała Wirtualna Polska, zastosowanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych i systemów pozwala na wykonanie nawet 240 lotów z okrętu na dobę. Dla porównania, ze starszych generacyjnie lotniskowców klasy Nimitz można wykonać maksymalnie 160 lotów na dobę.
"Ford" będzie też dysponował potężną siłą uderzeniową. Na pokładzie lotniskowca będzie mogło bazować nawet pełne skrzydło lotnicze. W największym rozwinięciu - do 90 maszyn, w tym, jak tłumaczy kmdr Goździewicz, cztery eskadry myśliwców wielozadaniowych F/A-18 E/F Super Hornet, i jedna eskadra F/A/18G Growler (wersja walki radioelektronicznej). W praktyce oznacza to, że na pokładzie "Forda" może być więcej samolotów uderzeniowych niż w całych Siłach Powietrznych RP.
Docelowo, w miejsce Super Hornetów mają wejść myśliwce V generacji F-35C. Są to maszyny w wersji pokładowej, którą użytkować będą tylko USA. Ma największy udźwig i najbardziej pojemne wewnętrzne komory uzbrojenia ze wszystkich wersji F-35. Do tego dochodzą jeszcze rakietowe systemy obrony powietrznej statku i słynny, zautomatyzowany system Phalanx CIWS, przeznaczony do niszczenia pocisków i samolotów na krótkich dystansach.
Podsumowując, "Gerald R. Ford" to nieduża, ruchoma "mini-armia", która jest jednak lepiej wyposażona niż niejedne, pełnoprawne siły powietrzne. Amerykanie planują budowę dziesięciu takich jednostek. Jak mówi o2.pl publicysta morski Wojciech Budziłło, w budowie są dwie kolejne (USS John Fitzgerald Kennedy i USS Enterpise), a wybrano już imię dla czwartego okrętu. Ma się on nazywać USS Doris Miller - na cześć pierwszego czarnoskórego marynarz US Navy z czasów II wojny światowej, odznaczonego Krzyżem Marynarki Wojennej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.