Licytacja została zakończona przed czasem, gdy jej cena wynosiła nieco ponad 600 tys. zł. Udało nam się dotrzeć do autora, który tłumacząc powód przedwczesnego zamknięcia aukcji napisał, że słynna torba została mu skradziona.
Niestety musiałem zakończyć aukcję gdyż torba została skradziona. Widać wieść o jej walorach dotarła również do złodziei, którzy w chwili mojej nieuwagi ograbili mnie z tej niezwykle wartościowej dla mnie i mojej żony rzeczy - napisał autor.
To jednak żartobliwy opis zaistniałej sytuacji. Chwilę później doczekaliśmy się bardziej poważnego wytłumaczenia sprawy, która potwierdziła, że nasze wcześniejsze podejrzenia były słuszne, a sprzedaż foliowej torby to zwykły żart.
Aukcja była w zamierzeniu żartem, więc nie dziwie się że większość uczestników licytacji tak ją potraktowała oraz że pojawiły się nawet zabawne kwoty. W momencie gdy przekroczyły one kilkaset tys. zł, uznałem, że stopniowo przestaje to już być zabawne i czas zakończyć aukcję, zwłaszcza że zaczęło pojawiać się trochę uszczypliwych komentarzy. Mam nadzieję że wiele osób uśmiało się czytając to ogłoszenie, bo taki był mój główny cel - tłumaczy autor.
Licytacja była wyjątkowo dynamiczna. Zaczęła się od ceny minimalnej, czyli złotówki. Szybko osiągnęła sławę w sieci, gdy kwota licytacji wynosiła 10 tys. zł. Później było coraz bardziej zaskakująco: 50 tys., 400 tys., 500 tys., aż na końcu ktoś postawił 600 tys. złotych.
Na żarcie jednej osoby ludzie już próbują zarobić. Niedługo po tym, jak sprawą zaczęła żyć cała Polska, na Allegro zaczęły pojawiać się kolejne oferty z używanymi reklamówkami z Biedronki. Ktoś liczy chyba na naiwność innych użytkowników, wystawiając torby za nawet 50 zł za sztukę.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.