Burze geomagnetyczne, często nazywane też słonecznymi lub magnetycznymi, są nagłymi oraz intensywnymi zmianami magnetosfery, czyli pola magnetycznego naszej planety. Odpowiada za nie zwiększona aktywność Słońca, a szczególnie koronalne wyrzuty masy i liczne rozbłyski słoneczne.
Czytaj także: Znaleźli go na pustyni. Skrywa tajemnice wszechświata
Tego typu burze co jakiś czas dają o sobie znać na Ziemi. Na szczęście w większości są to zjawiska o niewielkiej sile (jest ona określana na pięciostopniowej skali, gdzie G1 to najsłabsze burze, a G5 – najsilniejsze), a ich skutki nie są tak dotkliwe. W większości sprowadzają się do niewielkich zakłóceń w działaniu satelitów, sieci energetycznych, zamian w zachowaniu zwierząt migrujących czy zwiększenia częstotliwości występowanie zórz polarnych na dużych szerokościach geograficznych.
Największe zagrożenie stanowią jednak najsilniejsze burze klasy G4 oraz G5. W ich przypadku możliwe jest nawet trwałe uszkodzenie systemów nawigacyjnych oraz pojawienie się przerw w dostawie prądu. Na szczęście zdarzają się one bardzo rzadko. Naukowcy znaleźli dowody, że tego typu burze potrafią sporo namieszać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najpotężniejsza burza słoneczna w dziejach
Na łamach czasopisma naukowego "Philosophical Transactions of the Royal Society A" donoszą, że zidentyfikowali najsilniejszą burzę geomagnetyczną w dziejach, Ich zdaniem przyćmiewa ona nawet tzw. zjawisko Carringtona, czyli wyjątkowo silną burzę słoneczną, która miała miejsce w 1859 r. Zjawisko z XIX w. wywołało zorze polarne widoczne nawet na Karaibach oraz ooprowadziło do licznych pożarów stacji telegraficznych w Europie i Ameryce Północnej.
Naukowców na trop jeszcze potężniejszego kosmicznego zjawiska, do którego doszło pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, naprowadziły drzewa znajdujące się we francuskich Alpach. Badacze poszukiwali śladów tzw. zdarzeń Miyake, czyli serii gwałtownych i nagłych wzrostów promieniowania kosmicznego, zapisujących się w słojach drzew.
Eksperci zbadali 140 częściowo skamieniałych pni sosny zwyczajnej uwięzionych w brzegach rzeki Drouzet i obecnie ulegających erozji. W oświadczeniu wyjaśnili, że "porównywaliśmy szerokości poszczególnych słojów w wielu pniach, a następnie starannie połączyliśmy poszczególne drzewa, aby stworzyć dłuższą oś czasu, stosując metodę zwaną dendrochronologią". W ten sposób zauważyli ogromny wzrost poziomu radiowęgla 14 300 lat temu. Wywołała go potężna burza słoneczna, największa, jaką kiedykolwiek zidentyfikowano.
Zjawisko, które pogrąży nas w ciemnościach?
Serwis Eureka Alert wyjaśnia, że do tej pory zidentyfikowano dziewięć takich ekstremalnych burz słonecznych, znanych właśnie jako zdarzenia Miyake. Miały one miejsce w ciągu ostatnich 15 tys. lat. Do ostatnich potwierdzonych doszło w 774 i 993 r. Naukowcy ustalili jednak, że nowo odkryta burza słoneczna, do której doszło 14 300 lat "jest jednak największą, jaką kiedykolwiek odkryto – mniej więcej dwukrotnie większą od tych dwóch".
Czytaj także: Pozaziemski "Trójkąt Bermudzki". Istnieje na Marsie
Naukowcy są zdania, że podobna burza słoneczna, gdyby wydarzyła się dzisiaj, miałaby katastrofalne skutki dla współczesnego społeczeństwa technologicznego, potencjalnie niszcząc telekomunikację, systemy satelitarne oraz sieci elektroenergetyczne. Mogłaby trwale uszkodzić transformatory w sieciach elektroenergetycznych, powodując powszechne przerwy w dostawie prądu trwające miesiącami, a także stworzyć poważne ryzyko związane z promieniowaniem dla astronautów.
Dlatego też badacze uważają, że zrozumienie podobnych zdarzeń z przeszłości ma kluczowe znaczenie dla naszej przyszłości. Taka wiedza pozwoli m.in. chronić się przed skutkami kolejnych, potencjalnie silnych burz słonecznych i tworzyć odporniejsze systemy komunikacyjne i energetyczne.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.