Problemowi przyjrzeli się naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu oraz Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA. Według nich w miarę topnienia mas lodowych coraz więcej mas musi zostać przetransportowanych z bieguna do równika, a to przekłada się na spowolnienie obrotu naszej planety wokół własnej osi.
Ten proces można przyrównać do wykonywania piruetów przez łyżwiarkę. Jeśli zaczyna je kręcić z rękoma złożonymi blisko ciała, a następnie wyciąga ręce, to obrót staje się wolniejszy. Dzieje się tak, ponieważ masy oddalają się od osi obrotu, zwiększając bezwładność fizyczną – wyjaśnia dr Benedikt Soja z ETH Zurich, współautor omawianego badania, cytowany przez "National Geographic".
Na przestrzeni lat zmienia się także kształt Ziemi. Wpływają na to pływy morskie, dryf płyt tektonicznych a także nagłe trzęsienia ziemi i erupcje wulkanów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aby móc jak najlepiej ocenić tempo, w jakim Ziemia porusza się wokół własnej osi, naukowcy sięgnęli do danych GPS, sygnałów radiowych z kosmosu, a nawet... starożytnych zapisów zaćmień Słońca i Księżyca.
Efekt? Od 1900 roku do dzisiaj zmiana klimatu spowodowała wydłużenie dni o ok. 0,8 milisekundy. Jeśli do 2100 roku nie zmieni się emisja gazów cieplarnianych, to doprowadzi to do wydłużenia dni o 2,2 milisekundy względem poziomu bazowego.
Wydłużenie doby na Ziemi. Milisekundy robią maxi różnicę
Wbrew pozorom każda milisekunda ma ogromne znaczenie - zwłaszcza z perspektywy kosmosu. Wpływa na systemu GPS, ma znaczenie dla startów rakiet kosmicznych oraz wyznaczania trajektorii sond, jakie wynoszą.
Dla nas na Ziemi bardzo ważna jest też informacja, że im wolniejszy obrót naszej planety, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia dużych trzęsień ziemi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.