Góra lodowa o powierzchni ok. 1,5 tys. km kwadratowych oddzieliła się od szelfu lodowego Brunt o grubości 150 metrów. Stało się to 10 lat po tym, jak specjaliści po raz pierwszy zauważyli masywne pęknięcia w szelfie. Rządowa organizacja naukowa British Antarctic Survey (BAS) podkreśla, że ostatnie wydarzenie nie było wynikiem zmian klimatycznych, które przyspieszają proces utraty lodu w Arktyce oraz części Antarktydy.
Doszło do cielenia się lodowca
Zaobserwowane zjawisko to naturalny proces związany z formowaniem się nowej góry lodowej. Jest to tzw. cielenie się lodowca, w czasie którego odrywają się od niego poszczególne fragmenty. Wcześniej od Antarktydy oderwała się góra lodowa o powierzchni ok. 1,3 tys. km kwadratowych.
To zdarzenie było oczekiwane i jest częścią naturalnego procesu zachodzącego w szelfie lodowym Brunt. Nie jest to związane ze zmianami klimatycznymi – powiedział Dominic Hodgson, glacjolog z BAS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Profesor Dame Jane Francis, dyrektor BAS, dodaje natomiast, że pomiary szelfu lodowego są przeprowadzane kilka razy dziennie za pomocą zautomatyzowanej sieci precyzyjnych instrumentów GPS, które otaczają stację. Mierzą one deformację i ruch szelfu lodowego oraz są porównywane ze zdjęciami satelitarnymi z ESA, NASA i niemieckiego satelity TerraSAR-X. Dzięki temu naukowcy są w stanie przewidzieć zmiany zachodzące w lodowcu, w tym moment jego cielenia się.
Brytyjska stacja badawcza Halley VI codziennie monitoruje stan ogromnego pływającego lodowca szelfowego, ale ostatnie pęknięcie nie ma na niego wpływu. Mobilna baza naukowa została przeniesiona w głąb lądu ze względów bezpieczeństwa w latach 2016-2017, ponieważ pęknięcia w lodzie groziły jej odcięciem.
Obecnie na miejscu pracuje 21 badaczy. Hodgson podkreśla, że zespoły naukowe i operacyjne nadal monitorują szelf lodowy w czasie rzeczywistym, aby upewnić się, iż jest on bezpieczny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.