Naukowcy wyjaśniają, że w skorupach tych zwierząt wykazali obecność radioaktywnego uranu.
Podwyższone stężenie radioaktywnego uranu to jeden z odpadów nuklearnych, które występowały na obszarach skażonych próbami jądrowymi.
Naukowcy z Pacific Northwest National Laboratory donoszą, że pierwiastek ten można znaleźć także w skorupach żółwi. Przebadane zostały skorupy pięciu gatunków żółwi, które w różnym czasie żyły na obszarach, na których odnotowane zostało skażenie jądrowe.
Te badania potwierdziły, że w określonych miejscach skorup tych zwierząt zachowało się zwiększone stężenie radioaktywnego uranu. Żółwie nie są jedyne - podobny proces odnotowano w słojach niektórych drzew.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ogromne obszary zanieczyszczenia
Według naukowców w samych Stanach Zjednoczonych jest 30-80 mln m3 zanieczyszczonej odpadem nuklearnym gleby oraz 1,8-4,7 mld m3 zanieczyszczonej wody - to wszystko z czasów dotychczasowej działalności jądrowej.
W 1978 roku pobrano próbkę ze skorupy żółwia morskiego z atolu Enewetak w Republice Wysp Marshalla. Na terenie atolu przeprowadzono aż 67 testów broni jądrowej. Badania wykazały, że skorupa tamtejszego żółwia zawierała promieniotwórczy uran.
Uran zawierała również pobrana w 1959 roku skorupa żółwia pustynnego z południowo-zachodniej części Utah w USA, gdzie także prowadzono prace nad bronią nuklearną. Podobnie było w przypadku żółwia rzecznego z Południowej Karoliny z 1985 r. (na tym terenie składowano odpady jądrowe) oraz żółwia lądowego z Oak Ridge w Tennessee z 1962 r., gdzie znajdował się ośrodek badań nad bronią nuklearną.
W przypadku skorupy z Oak Ridge naukowcy wykazują, że najwyższy poziom skażenia odnotowano w tzw. warstwie urodzeniowej. Jeszcze wyższy poziom zawierała skorupa matki tego żółwia.
Według naukowców próby nuklearne odcisnęły swoje piętno na przyrodzie i zwierzętach na dziesiątki lat.
Fukushima - kolejny "kamyczek" do zanieczyszczenia środowiska?
Kilka tygodni temu głośno zrobiło się o tym, że Japonia planuje zrzucić do Oceanu Spokojnego wodę, którą przez lata gromadzono w związku z ochładzaniem nieczynnych reaktorów elektrowni jądrowej w Fukushimie.
Japońskie władze musiały ochładzać reaktory od 2011 roku. Wodę trzeba było na bieżąco wymieniać, a ta przepuszczana przez reaktory, zamieniała się w radioaktywne ścieki. Władze kraju nie miały już gdzie jej składować. Stąd decyzja o spuszczeniu do oceanu.
Japonia dostała zielone światło od niezależnych obserwatorów z ONZ oraz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Woda ma zostać przepuszczona przez system ALPS, którego celem jest usunięcie 62 radionuklidów, którymi jest zanieczyszczona. Jedynym, czego z tej wody usunąć się nie uda, jest tryt. Jest on izotopem wodoru i dlatego odróżnienie i rozdzielenie go od wody zawierającej wodór jest technologicznie niemożliwe.
Spuszczanie wody z elektrowni w Fukushimie będzie trwać przez kolejne pokolenia, gdyż wciąż trwa chłodzenie reaktorów jądrowych wodą morską.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.