Państwa chcące liczyć się w wyścigu technologicznym muszą brać pod uwagę wiele różnych sektorów. Jednym z nich, nad którym często się nie zastanawiamy, jest chociażby przestrzeń kosmiczna. Oczywiście naiwne byłoby wierzenie, że w ciągu kilkunastu lat Polska stanie się w tym aspekcie potęgą, lecz nie oznacza to, że powinniśmy go zaniedbać.
To właśnie dlatego zdecydowanie warta odnotowania jest informacja, którą na poniedziałkowej konferencji prasowej podzielił się minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Nasz kraj przy wsparciu ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej) wyśle w kosmos cztery sztuczne satelity, a stać się to ma już za cztery lata. Koszt budowy ma zaś wynieść 85 mln euro (ok. 378 mln zł).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To niezwykle ważna umowa, która daje nam nowe narzędzia zwiększające bezpieczeństwo i poprawę jakości życia nas wszystkich - powiedział Buda.
Polskie satelity polecą w kosmos. Jaki będzie ich cel?
Umowa z ESA została ustalona na budowę trzech satelitów optoelektronicznych i jednego radarowego. Mają być one wykorzystywane w szeregu różnych zastosowań - od planowania przestrzennego, przez gospodarkę wodną i rolnictwo, po ocenianie strat wojny w Ukrainie.
Dane uzyskane dzięki satelitom będą służyły m.in. rejestrowaniu, ocenie i monitorowaniu skutków zmian klimatycznych i zanieczyszczenia środowiska, a także do oceny bezpieczeństwa, czy np. do określenia wysokości wsparcia państwa dla rolników i przedsiębiorców. Obecnie Polska nie posiada własnych satelitów, a zapotrzebowanie na dane o wysokiej rozdzielczości jest bardzo duże [...] Na potrzeby infrastruktury drogowej za pomocą danych satelitarnych można prowadzić analizę zmian właściwości nawierzchni, czyli oceniać jej zużycie, przewidując potencjalne zagrożenia w postaci wystąpienia uszkodzeń - mogliśmy dowiedzieć się podczas konferencji.
Nie będą to pierwsze polskie satelity w przestrzeni kosmicznej - to miano dzierży PW-Sat, który był projektem studentów Politechniki Warszawskiej. Ten stosunkowo niewielki sześcian trafił na orbitę w 2010 r. i działał przez 20 miesięcy.