Obecnie Teoria Wielkiego Wybuchu jest szeroko uznawana w środowisku naukowym za tą najbardziej prawdopodobną w kontekście początku wszechświata. Nie oznacza to jednak, że naukowcy przestali dążyć do jej ostatecznego udowodnienia. To właśnie dlatego poszukuje się danych, obrazów i sygnałów z granic obserwowalnego dla nas uniwersum.
Podczas takich poszukiwań czasami można dojść jednak do dość niespodziewanych odkryć. Tak właśnie stało się w przypadku astronomów z NASA, którzy analizowali dane z przestrzeni 13 lat, jakie zdołał zebrać Teleskop Fermiego - kosmiczny teleskop specjalizujący się w rejestrowaniu promieniowania gamma.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Promieniowanie gamma to rozbłyski o ogromnej energii, które towarzyszą bardzo gwałtownym i potężnym wydarzeniom. W skali ziemskiej możemy o nich wspominać np. w kontekście wybuchu bomby atomowej, zaś w skali kosmicznej - na przykład w kontekście wybuchów supernowej.
Badaczy w tym konkretnym przypadku interesowało jednak mikrofalowe promieniowanie tła (w skrócie CMB) - typ promieniowania, który jest pozostałością po początkach wszechświata i pierwszych reakcjach w nim zachodzących. Każda osoba posiadająca stary telewizor może ujrzeć tzw. promieniowanie reliktowe na własne oczy - "mrówki" to właśnie opisywane CMB!
Czytaj również: Wybrali Polaków. Projekt Twardowski ma zielone światło od ESA
Sprawdzali dane z teleskopu, zauważyli anomalię. "Całkowicie przypadkowe odkrycie"
Analiza danych skonsternowała jednak badaczy. Okazało się, że teleskop wykrył gigantyczne rozbłyski, które pochodzą spoza naszej galaktyki, Drogi Mlecznej. Miał on moc kilkukrotnie większą niż to, czego spodziewali się naukowcy. Ci zaś nie ukrywają, że pojawieniem się tak potężnych promieni było coś absolutnie niespodziewanym.
To całkowicie przypadkowe odkrycie. Znaleźliśmy znacznie silniejszy sygnał w części nieba innej niż ta, gdzie prowadziliśmy poszukiwania - przyznał z rozbrajającą szczerością Alexander Kashlinsky, kosmolog z Uniwersytetu w Maryland i Centrum Lotów Kosmicznych Goddard NASA w Greenbelt.
Nie jest to jednak promieniowanie gamma - to zupełnie inne cząsteczki, lecz o olbrzymiej energii. Naukowcy nie wiedzą, co może być ich źródłem, lecz przypuszczają, że może to mieć powiązanie właśnie z promieniami gamma.
Teraz ich zadaniem będzie albo identyfikacja źródła, co w przypadku przestrzeni poza Drogą Mleczną może być karkołomnym zadaniem, albo znaleźć teoretyczne wytłumaczenie, które nie zaprzecza znanemu nam do tej zachowaniu mikrofalowego promieniowania tła. Zrozumienie tej zależności może być kolejnym krokiem ku odpowiedzi na pytanie: "Jak zrodził się Wszechświat"?
Jego wielkość [rozbłysku] jest 10 razy większa niż to, czego spodziewalibyśmy się po tym kierunku namierzania. Chociaż nie jest to to, czego szukaliśmy, podejrzewamy, że może to być związane z podobną cechą opisywaną w przypadku promieni kosmicznych o najwyższej energii - przyznał Chris Shrader, astrofizyk i współautor raportu dot. znaleziska, który został opublikowany w czasopiśmie naukowym "The Astrophysical Journal Letters".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.