Szyny kolejki wąskotorowej, które zostały odsłonięte przez sztorm w okolicach wsi Kopań i Wicie mają dosyć dobrze udokumentowaną historię. Jak podaje Dziennik Bałtycki, kronika budowy tej linii autorstwa Williego Borchersa pochodzi z 1935 roku. Borchers był kierownikiem brygady, która prowadziła prace nad umocnieniem brzegu morza na tym odcinku i budowała tory na odcinku Darłówko-Wicie.
Jak mówi Bogusław Strack, prezes stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Wicie, głównym zadaniem kolejki wąskotorowej był transport z Darłówka tak zwanych "ostróg brzegowych". Były to drewniane pale wbijane później w morskie dno w długich szeregach prostopadle do brzegu. Ich zadaniem jest wyhamowanie energii fal nacierających na brzeg, co znacząco spowalnia proces niszczenia linii brzegowej. Pale na ostrogi trafiały do Darłówka koleją z regionu Spreewaldu i Schwarzwaldu i mogły mieć nawet do 25 metrów długości.
Kolejka wąskotorowa była też z pewnością wykorzystywana za czasów Adolfa Hitlera, który bywał w tych okolicach osobiście ze względu na umiejscowienie tam tajnego poligonu Rzeszy. Niewykluczone, że same tory były w użyciu na potrzeby tego poligonu, na którym testowano największe działa III Rzeszy. Adolf Hitler osobiście zjawił się tam w marcu 1943 r. na prezentacji ogromnej armaty kolejowej o nazwie Dora.
Czytaj także: Dora - największe działo kolejowe świata
Gigantyczne działo kolejowe strzelające pociskami o kalibrze 802 mm w rzeczywistości nosiło nazwę "Schwerer Gustav", jednak przez swoją załogę było potocznie określane pieszczotliwym imieniem Dora, które mocniej zapisało się w pamięci potomnych. Opracowywana od 1935 roku Dora miała lufę o długości około 32,5 metra i miotała pociski na odległość około 50 km.
Siła 802 milimetrowego pocisku była ogromna, jednak gigantyczne działo kolejowe stanowiło zbyt dobry cel dla wrogiego lotnictwa, a rozrzut jego pocisków był zbyt duży, by okazało się praktyczne na polu walki. Maszynę prawdopodobnie zniszczyli sami Niemcy, aby zapobiec jej przechwyceniu jej przez aliantów.
Oczywiście sama Dora nigdy nie mogłaby jeździć po torach nadbałtyckiej wąskotorówki, lecz niewykluczone jest, że były one wykorzystywane w celach wojskowych. Wyobraźnia miejscowych nadal jest rozpalana przez spekulacje dotyczące tego, czy tymi torami transportowano zagrabione przez nazistów skarby, a gdzieś pod bałtyckimi piaskami spoczywa niesławny "złoty pociąg".